NA ANTENIE: DING A DONG/TEACH-IN (EUROWIZJA 1975)
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Kto powstrzyma Le Pen?

Publikacja: 08.03.2017 g.15:03  Aktualizacja: 13.03.2017 g.12:41
Poznań
Marine Le Pen dla coraz większej liczby Francuzów to Francja bezpieczna, nie tylko, gdy myśli się o braku przestępczości, ale także sprawach socjalnych, kulturalnych i międzynarodowych.
żandarm francuski paryż ataki - Radio Merkury - Fotolia.pl
/ Fot. Radio Merkury (Fotolia.pl)

Marine Le Pen dla coraz większej liczby Francuzów to Francja bezpieczna, nie tylko, gdy myśli się o braku przestępczości, ale także sprawach socjalnych, kulturalnych i międzynarodowych. Na pewno nie można sprowadzać poparcia dla niej i jej partii tylko do nacjonalizmu i ksenofobii. Front Narodowy czym bardziej obecny jest w mediach, czym więcej przedstawicieli tej partii sprawuje władzę w różnych częściach kraju, tym lepsze ma notowania w społeczeństwie.

Le Pen to kandydatka tej Francji, która mniej zyskuje na globalizacji, o której zapomniano lub którą pominięto. Jak ujął to demograf Hervé Le Bras dla „The Economist”, czym dalej od stacji kolejowych tym poparcie dla narodowców rośnie. Le Pen może oznaczać nie tylko zaostrzenie konfliktów wewnętrznych, pogorszenia relacji społecznych między Francuzami rodzimymi a tymi o imigranckich korzeniach, ale to inny pomysł na miejsce Francji w Europie – oparty na silnie akcentowanym egoizmie narodowym oraz oczywiście sojusznicza polityka względem Rosji.

Przez sporą liczbę ludzi, wewnątrz jak i poza Francją Marine Le Pen jest postrzegana jako zagrożenie, szczególnie na tle wyborów politycznych innych narodów: Brytyjczyków, Amerykanów, jak ogólnego wzmocnienia partii eurosceptycznych, różnych zresztą opcji, w Niemczech, Holandii czy Włoszech. Bezpieczny, stary świat, gdzie władza przechodziła z ręki socjaldemokratów do chadeków i z powrotem, wydaje się odchodzić w przeszłość. Le Pen jako zjawisko polityczne jest zapowiedzią ważnych przesunięć w świadomości politycznej współczesnych Europejczyków, inna kwestia czy zmiany te powinny objawiać się w tak radykalnej formie?

Obok często przywołanego zagrożenia dla demokracji, jaki szefowa Frontu Narodowego ma stanowić (czy może modelu tej demokracji?), są tez sprawy bardziej praktycznie.

Miesiąc po wyborach prezydenckich odbędą się we Francji wybory parlamentarne, które prawie na pewno okażą się sporą porażką dla rządzących dziś socjalistów. Front Narodowy ma w dzisiejszym Zgromadzeniu Narodowym bardzo skromną reprezentację, tylko dwóch posłów.

Przyszły parlament będzie przesunięty w prawo, ale wynik FN jest bardzo niepewny. Może być tak, że prezydent Le Pen będzie musiała współpracować z republikańskim, konserwatywnym, lecz nienacjonalistycznym parlamentem. Możliwe jednak, że Francuzi nie okażą się aż tak radykalni.

Kto może zmierzyć się z Le Pen? Szefowa Frontu Narodowego pomimo że uzyskuje w sondażach najlepszy wynik, sięgający 25-27%, jak uważają analitycy, prawie na pewno przegra w drugiej turze wyborów (przypadającej na początek maja), gdyż jej kontrkandydat, ktokolwiek by nim nie był, będzie mieć większe pole manewru, łatwiej mu będzie zyskiwać poparcie innych wyborców, nie mówiąc o fakcie wsparcia międzynarodowej opinii publicznej i mediów.

François Fillon, kandydat Republikanów (centroprawicy), wydaje się mieć coraz mniejsze szanse na zwycięstwo w nadchodzących wyborach, których pierwsza tura będzie miała miejsce pod koniec kwietnia. Jeszcze kilka miesięcy temu miał on gwarantowane przejście do drugiej tury. Fillon, prezentujący się jako katolik, wolnorynkowiec i odnowiciel tradycji gaulistowkiej, bywa dość radykalny, zapowiada daleko idące reformy gospodarcze i socjalne, jego ocena stanu Republiki jako „kraju stanu nadzwyczajnego” pokrywa się zresztą z oceną Le Pen. 

Szanse Fillona na prezydenturę wzrastały jeszcze bardziej w sytuacji, gdy w prawyborach w Partii Socjalistycznej odpadł były premier Manuel Vills, centrowiec, a socjaliści wybrali dość radykalnego Benoît Hamon’a. Jednak skandal związany z żoną, Penelope Fillon, która była przez swojego męża przez lata zatrudniana na fikcyjnym stanowisku i ze sprzeniewierzaniem funduszy publicznych, bardzo kandydatowi republikanów zaszkodziły. Prokuratura już zapowiedziała, że w związku z aferą postawi Fillonowi zarzuty, a w czwartek i w piątek prowadzono przeszukania w jego mieszkaniu.

Francuska centroprawica rozważała w poprzednim tygodniu wymianę kandydata, bez prawyborów, jednak Fillonowi jak na razie udało się obronić swoją pozycję. 5 marca podczas wiecu zorganizowanego przez wspierające go organizacje zapewniał o zwycięstwie i chęci dalszej walki o prezydenturę. Dla Republikanów pewnie wygodniej byłoby, gdyby to sam Fillon zrezygnował, lecz partia nie chce ryzykować otwartego wrócenia się przeciwko, jakby nie było, jej oficjalnemu kandydatowi, a jego potencjalny rywal, Alain Juppe 6 marca oficjalnie stwierdził, że nie zamierza startować.

Przy tym nie przestał on krytykować Fillona, któremu nie pomogło tłumaczenie, powtarzane przez niego od prawie miesiąca, mające zresztą znamiona prawdopodobieństwa, że za atakami na niego stoi nieprzychylny mu rząd socjalistów i prezydent Holland, który nie jest zainteresowany zwycięstwem konserwatysty. Sondaże dla Fillona są dalej złe, dają mu trzecią pozycję.

W wyścigu zyskuje za to wcześniej ignorowany Emmanuel Macron, były socjalista, obecnie prezentujący się jako centrowiec, mający ciche poparcie prezydenta Hollanda, pomimo że jego kandydatura w momencie jej ogłoszenia, wiosną 2016 r., była bardzo prezydentowi nie na rękę. Było to jeszcze jednak wtedy, kiedy sam Hollanda myślał o starcie w wyborach, z którego to pomysły wycofał się, zmuszony do tego przez swoją własną Partię Socjalistyczną.

Macron przedstawia dość eklektyczny program, oparty o ideę szerokich reform, przeprowadzanych bez rewolucji; uważa się, że dobrze wypada w mediach, wyróżnia się energią i młodzieńczością. Dodatkowo to jednak człowiek establishmentu, wychowanek elitarnej ENA, pracował jako bankier u Rothschildów, nie ma wielkiego doświadczenia politycznego – nigdy nie startował wcześniej w wyborach. W przypadku drugiej tury, gdy przyjdzie mu zmierzyć się ze sprawną i zahartowaną Le Pen mogą ujawnić się jego słabości, przede wszystkim oportunizm i brak konkretnego programu.

Trudno też przewidzieć jak zachowają się konserwatywni wyborcy, których liczbę można szacować na około 25%, gdy przyjdzie im wybierać między Macronem a Le Pen. Macron może mieć większe problemy w zyskiwaniu poparcia wyborców centroprawicowych, którzy bywają przywiązani do Kościoła katolickiego (pomimo oficjalnej świeckości państwa), nie obca jest im retoryka narodowa i są zaniepokojeni brakiem bezpieczeństwa.

Macron będzie musiał uważać też, aby nie stracić przy okazji poparcia z lewej strony. Ponadto nie ma pewności jak zachowają się także wyborcy lewicowi, których głosy (łącznie również około 25%) są obecnie rozproszone pomiędzy kilkoma kandydatami. Z badań sondażowych trudno przewidzieć zachowania wyborców poza tymi, że oczekują oni radykalnych zmian.

Łazarz Grajczyński

http://radiopoznan.fm/n/CiNIcm
KOMENTARZE 1
Wielpol LI 14.03.2017 godz. 21:43
Bardziej zasadne byłoby pytanie, kto przywróci Francji równowagę polityczno-kulturową. Ten kluczowy kraj Europy, kilkadziesiąt lat temu postawiony twardo i wysoko na nogi przez Generała-Prezydenta Charles’a de Gaulle’a – po pogromie w IIWS – obecnie został sparaliżowany do tego stopnia przez działalność osobników kulturowo obcych i wrogich oraz nieudolnie rządzące postępactwo, że nie zanosi się na rychłe zniesienie stanu wyjątkowego. Francja to miniatura Europy oraz wielki kraj cywilizacji łacińskiej i od wyborów w tymże kraju zależą losy całego naszego Kontynentu.