NA ANTENIE: PEOPLE ARE STRANGE/THE DOORS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Święta w Polsce czy na obczyźnie?

Publikacja: 17.04.2014 g.12:20  Aktualizacja: 18.04.2014 g.10:51
Poznań
Jak wyglądają święta emigrantów? Święta Wielkanocne w rodzinach, z których ktoś wyjechał do pracy za granicę, z których - już na dobre córka, syn, brat, siostra - przenieśli się do Niemiec czy na Wyspy Brytyjskie, do Norwegii, Francji czy Danii? Czy emigranci wracają na święta do Polski? Wydaje się, że wielu Polaków właśnie jedzie lub leci do kraju. Bliscy czekają na nich np. na lotnisku Ławica.
Ławica - tablica odlotów - opóźnienia - Adam Michalkiewicz
/ Fot. Adam Michalkiewicz

I nie jest tak, że do Polski przyjeżdżają tylko młodzi ludzie, by w święta odwiedzić rodzinę. Coraz częściej do bliskich za granicą wylatuje lub wyjeżdża na święta starsze pokolenie. Czy do Polski przyjeżdżają na Wielkanoc ci, którzy wyjechali - czy też wolą zaprosić rodziców, siostry, braci - do siebie... np do Anglii? Bo wygodniej i można się pochwalić?

Jak duża jest świąteczna migracja tych, którzy na co dzień żyją daleko od swoich bliskich? Na jak długo przyjeżdżają? A jeśli nie chcą lub nie mogą przyjechać na Wielkanoc do kraju - to czy czas Wielkiej Nocy spędzają w swoich zagranicznych, nowych domach, tak, jak ich bliscy w Polsce? Czy zapraszają wówczas rodzinę z kraju?

Dlaczego do samolotów coraz częściej i chętniej wsiadają seniorzy? Czy to już powszechne zjawisko, że młodzi zapraszają na święta do siebie, za granicę? Skąd przede wszystkim przylatują i dokąd - w Wielkim Tygodniu - wylatują pasażerowie z poznańskiej Ławicy? Czy zauważamy to, co potwierdza profesor Krzysztof Podemski, zajmujący się socjologią podróży, że coraz częściej traktujemy Święta jak wakacje. Zdaniem profesora Podemskiego w Święta Wielkiej Nocy Polacy podróżują mniej, niż podczas Bożego Narodzenia. Dlaczego?

Wydawałoby się, że Święta Wielkiej Nocy można przeżyć duchowo bez wybierania się w daleką podróż. Jednak nie odstrasza nas męcząca podróż czy koszty... i mimo tych wszystkich przeciwności Polacy robią wszystko, żeby dojechać do swoich bliskich. Psycholog Adam Kucz twierdzi, że ludzie tak bardzo chcą spotykać się z rodziną, że często Święta stają się pretekstem do spotkań po wielomiesięcznej, często wieloletniej przerwie.

Wydaje się, że w ciągu ostatnich lat świat się skurczył. Nawet dalekie kraje są już w zasięgu ręki. Tyle, że nie wszędzie Polacy mogą bez problemu dotrzeć nawet na święta. Wielu Wielkopolan ma kogoś bliskiego za granicą. Niestety nie zawsze spotykają się w święta z bliskimi. Potwierdza to mieszkanka Obornik, którą spotkaliśmy na  poznańskim Dworcu Głównym.

To, że faktycznie wielu Polaków jest zmuszonych do rezygnacji z dalekich i drogich wypraw potwierdza profesor Krzysztof Podemski, socjolog. Zwraca uwagę, że to zawsze wydatki drugiej kategorii. Ważniejsze są opłaty, rachunki, spłata raty kredytu czy kupno prezentów bliskim. Z tego względu czasem rezygnujemy z kosztownego wyjazdu, ale gdy już podstawowe potrzeby zaspokoimy - lecimy w świat. Zdaniem socjologa widać, że coraz więcej rodziców jedzie na święta do dzieci.

Według ostatnich badań CBOSu ponad 60 procent Polaków uważa, że Święta Wielkanocne to przede wszystkim święta rodzinne - mniej niż połowa uznaje je za najważniejsze przeżycie religijne. Ale dla 3 procent Polaków Święta kojarzą się z kłopotem i wysiłkiem związanym z przygotowaniami. Dla tej części motywem podróży może być właśnie niechęć do przygotowywania Świąt w domu - bo przecież łatwiej jest przyjechać na "gotowe". 16 procent Polaków stwierdziło w badaniu, że święta stanowią okazję do wypoczynku - ta grupa pewnie najczęściej wiąże Wielkanoc z zagranicznymi wojażami.

A jak jest u Państwa? Wyjeżdżacie do dzieci czy one przyjeżdżają? Ktoś przyjeżdża lub przylatuje zza granicy czy Polska leci np. do Londynu? Zapraszamy do dyskusji.

http://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 1
obserwator 17.04.2014 godz. 12:38
Emigranci przez kilka lat się dorabiali i nie mieli forsy na nic. Teraz już się ustawili i mają trochę funtów "na górkę". Sami nie pojadą do Polski, bo trzeba brać urlop np. na poniedziałek - ale rodzice emeryci mogą przylecieć bo ich nie goni czas. I "młodzi" Polacy na emigracji fundują rodzicom i dziadkom bilety. A za to dostają świeżą wałówkę z Polski - kiełbasy, pasztety, żurek i chlebuś. To się opłaca jednym i drugim.