Problem narasta z każdym rokiem, bo wyszkolonych ludzi skutecznie kuszą prywatne firmy prowadzące kąpieliska i - przede wszystkim - zagraniczne kurorty. Nie zawsze wygrywają ceną: stawka za godzinę na plażach nad morzem wynosi od 6 do 10 zł, a nad jeziorami nawet 15. - Często chodzi po prostu o dodatkowe korzyści. W miejscowościach nadmorskich ratownik ma poczucie, że wypoczywa, a na zachodzie Europy ratownik z Polski może zarobić w sezonie nawet 50 tys. zł na rękę - mówi Filip Orłowski, wiceprezes leszczyńskiego WOPR-u.
Zdobyte w Polsce uprawnienia wystarczą do podjęcia pracy na zagranicznych kąpieliskach. Polscy ratownicy są postrzegani jako jedni z najlepszych w Europie. To się jednak może zmienić. Znowelizowana trzy lata temu ustawa podniosła wymagania wobec kandydatów na ratowników. Ale, jak twierdzi Filip Orłowski, to niekoniecznie przekłada się na bezpieczeństwo wypoczywających. (cała rozmowa poniżej)
Znowelizowane prawo zakłada m.in., że instruktor ratownictwa musi mieć przede wszystkim uprawnienia pedagogiczne. Przez to w całej Polsce od 2012 roku wielu szkoleniowców straciło zajęcie.