NA ANTENIE: LATO NA URODZINY/2+1
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Centra handlowe to agresja na miasto

Publikacja: 24.07.2014 g.12:54  Aktualizacja: 24.07.2014 g.13:37
Poznań
Czy budowane w Poznaniu przy Rondzie Rataje największe w mieście centrum handlowe (prawie 100 tys. m2 powierzchni, 300 sklepów i punktów usługowych, parking na 3300 aut - przyp. red.) będzie "miastotwórcze", jak twierdzi wiceprezydent Jerzy Stępień, czy będzie kolejnym problemem dla przyszłości Poznania?
4_Posnania_North_Plaza - Apsys Polska
/ Fot. (Apsys Polska)

Tak z kolei uważa Michał Beim, ekspert od spraw miejskich i transportowych Instytutu Sobieskiego, pracownik naukowy Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i znawca miast niemieckich. "W miastach niemieckich centrów handlowych jako takich nie ma. Zwłaszcza w zachodnich Niemczech. To jest naprawdę rzadkość. W Niemczech są duże domy towarowe, ale to jest zupełnie inna filozofia. To nie są obiekty udające miasto.

Niemcy mają nawet taką książkę pod znamiennym tytułem, który można przetłumaczyć dosłownie jako "Atak na miasto - agresja na miasto". Ta publikacja pokazuje, jak  przestrzenie galerii handlowych i wielkich centrów tworzą anty-miasta, jak stwarzają namiastkę miasta, agresywną wobec struktur istniejących. Chodzi o to, żeby klienta "zassać" i zatrzymać w środku. Niemieckie miasta, jeśli już zgadzają się na galerie handlowe, to wymuszają, na przykład, tak zwane aktywne fasady. To znaczy, że można wejść do sklepów umieszczonych na parterze bezpośrednio z ulicy, a nie tylko z galerii handlowej. W Poznaniu jest jedno jedyne takie rozwiązanie w Kupcu Poznańskim. A po wybudowaniu tego nowego centrum wkrótce zobaczymy jak znikają kolejne sklepy ze śródmieścia" - mówi Michał Beim.

Gość porannej rozmowy Radia Merkury krytycznie ocenił Poznańską Elektroniczną Kartę Aglomeracyjną. Jeszcze krytyczniej sposób wprowadzenia PEKI od 1 lipca: "Jest to, w momencie startu, system przestarzały i bardzo skomplikowany. Wymaga rejestracji, wymaga różnych zabiegów, żeby się dostać do transportu publicznego po racjonalnych stawkach. Jest drogi i mało funkcjonalny. Podziwiam mieszkańców, że po wielkim chaosie przy wprowadzaniu PEKI nie ma protestów. Znając analogiczne sytuacje za granicą, myślę, że tam głowy by poleciały. Moim zdaniem powinna być dymisja nadzorującego system wiceprezydenta Kruszyńskiego". Beim uważa, że wprowadzenie PEKI powinno być rozłożone w czasie, a pasażerowie za utrudnienia i komplikacje "nagradzani" okresowymi rabatami. Zwraca także uwagę na równoległą z wprowadzaniem PEKI radykalną podwyżką cen biletów jednorazowych. (cała rozmowa poniżej)



Polska Wielki Projekt.pl

http://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 2
igo. 24.07.2014 godz. 23:31
mango pyta;
"...czy brak marketów w centrach miast niemieckich to widzimisię właścicieli gruntów, którzy marketów nie lubią , czy racjonalna gospodarka przestrzenna niemieckich samorządów.."

Otóż kolego;
W Niemczech wszystko ma działać jak należy. Skoro stare centra niemieckich miast są ciasne, są obsługiwane przez starą infrastrukturę i pomerdane uliczki to nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie utykał w te uliczki marketów wymagających zjazdów, dojazdów, parkingów, skrzyżowań, świateł, nowych linii energetycznych, kanalizacyjnych, cieplnych wymagających "rycia" w starych chodnikach, itd itp. Efekt lokalizacji galerii MM przy św. Marcinie w Poznaniu jest taki, że w pobliżu MM nie da się bezpiecznie przejść z jednej strony ulicy na drugą, nie da się tam mieszkać a "piękna" galeria MM już na samym starcie zdycha z powodu braku odpowiedniej liczby klientów. Co z tego że MM ma podziemny parking na 200 samochodów skoro trudno do niej w ogóle dojechać.
To co opowiada pan Stępień o miastotwórczej roli marketów w centrum Poznania jest śmieszne. Świadczy wyłącznie o braku wiedzy na temat zagospodarowania przestrzennego, braku umiejętności w koordynowania
prac instytucji miejskich zajmujących się zagospodarowaniem przestrzennym a nawet o braku taktu wobec mieszkańców i właścicieli kamienic w centrum Poznania.
Gdzie kto w świecie widział by przy jednej krzyżówce dwóch starych ciasnych ulic (św.Marcin/ Piekary) montować tak rozbudowaną sygnalizację świetlną.
mongo 24.07.2014 godz. 16:28
pytanie, tylko, czy te rozwiązania niemieckie nie są przypadkiem po prostu gorsze, wymuszone nie tyle wygodą, czy potrzebą mieszkańców, ale historycznymi zaszłościami, ciasną zabudową starych miast, czy też widzimisię bogatych właścicieli gruntów, którzy po prostu nie sprzedają terenów tak chętnie jak w Polsce. Może nie ma co się tak podniecać tymi Niemcami? Co dużych centrów handlowych, to od tego trendu i tak nie ma odwrotu, może co najwyżej dojść do nasycenia rynku i upadku niektórych z nich, ale w epoce samochodu nikt nie będzie jeździł na zakupy na św. Marcin. Takie ulice muszą szukać swoich nisz i nic tego nie zmieni, nawet jak będzie 100 wejść do takich centrów od strony ulicy, to i tak uciążliwość dojazdu do ścisłego centrum samochodem załatwia sprawę.