Jeśli zostanie na nią wpisane – znajdzie się obok krakowskiego szopkarstwa, pochodu Lajkonika czy flisackich tradycji w Ulanowie. Powstawanie takich list UNESCO uchwaliło w 2003 roku i w tym samym roku Polska podpisała konwencję.
- Wesele szamotulskie to przede wszystkim tradycja, a od pewnego czasu to także widowisko. Było wystawiane kilka razy od lat 30. ubiegłego wieku – mówi dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury Piotr Michalak.
Czym ta tradycja różni się od innych weselnych zwyczajów? Jest oparta na folklorze szamotulskim, jest pożegnanie panny młodej, oczepiny, pojawia się Maryna, która jest charakterystyczna tylko dla tego regionu.
Dyrektor Michalak przyznaje jednocześnie, że wpisanie na listę UNESCO to więcej obowiązków niż korzyści. - Nie idą za tym dodatkowe pieniądze na stroje czy wyjazdy – mówi. Wiadomo, że po wpisaniu na listę wesele nie może być zaniedbane nawet w przypadku trudności finansowych. Chodzi o prestiż i trochę o to, by dać do zrozumienia, że szamotulskie tradycje nie są gorsze od krakowskich.
Wniosek o wpisanie na listę UNESCO trafi do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego najprawdopodobniej pod koniec czerwca.
Andrzej Ciborski/jc/szym