Ministerstwo środowiska wycofało się z prac nad ustawą antyodorową. Do złożenia wniosku Rzecznika Praw Obywatelskich przekonało pilskie Stowarzyszenie Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej i jego prezes Irena Sienkiewicz.
- Mieszkańcy tu i tam się skarżą na nieprzyjemne, uciążliwe zapachy, ale służby odpowiadają, że nic nie mogą zrobić, bo w Polsce nie ma norm odorowych. Prace nad ustawą były prowadzone. Były konsultacje, kilka kosztownych spotkań za pieniądze podatników. I nic. Lobby przemysłowe jest bardzo silne. Prace nad ustawą ustały - mówi Sienkiewicz. - Chodzi o to, by Trybunał zbadał, czy brak norm jakości powietrza jest zgodny z konstytucją i jak to się ma do poszanowania godności i wolności człowieka - dodaje.
Jeżeli nie pomoże Trybunał Konstytucyjny, pilscy ekolodzy napiszą do Parlamentu Europejskiego.
Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej powstało m.in. ze względu na odory wydobywające się z zakładów przetwórstwa odpadów zwierzęcych Farmutil k. Piły. Fetor wydobywający się z zakładów w Kaczorach jest odczuwalny wiele kilometrów wokół. Właścicielem uciążliwej dla mieszkańców firmy jest b. senator - Henryk Stokłosa.
Z problemem odorów zmagają się także od lat mieszkańcy Kozichgłów, sąsiedzi Centralnej Oczyszczalni Ścieków.