Zgłoszeń jest więcej bo na początku roku do skrzynek pocztowych poznaniaków trafiły ulotki, a na nich zdjęcie dzika i zachęta do kontaktu ze strażnikami, po spotkaniu zwierzęcia. Rok temu interwencji "zwierzęcych" było 300, w tym roku (do tej pory) zgłoszeń już ponad 500 - mówi Hieronim Wawrzyniak, kierownik Wydziału Zarządzania Kryzysowego UMP.
Poza problemami finansowymi jest jeszcze problem logistyczny - w sprawie zwierząt domowych (kotów, psów) procedury są jasne - trafiają do schroniska, jeśli chodzi o zwierzynę łowną (jelenie, sarny, dziki) - pomaga im weterynarz, są przepłaszane, wypuszczane do lasu albo usypiane. Kłopot jest za to ze zwierzętami egzotycznymi.
Węże, warany czy egzotyczne okazy wymagają bowiem ogrzewanych pomieszczeń z odpowiednim oświetleniem.
Urzędnikom pomaga Stowarzyszenie "Straż Ochrony Zwierząt". Strażnicy miejscy mają klatki, terraria, jednak problem narasta. Na jego rozwiązanie liczą radni z miejskiej Komisji Bezpieczeństwa i Porządku publicznego. Już po wyborach chciałaby na ten temat porozmawiać z nowym dyrektorem poznańskiego ogrodu zoologicznego.
Przypominamy, że numer do straży miejskiej to 986.