NA ANTENIE: ULEK I DAWCIA (2023)/VITO BAMBINO, DAWID PODSIADLO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czego chcą rolnicy? Za dużo żądań?

Publikacja: 20.02.2015 g.12:20  Aktualizacja: 26.10.2015 g.12:46
Poznań
Od kilku tygodni protestują polscy rolnicy. Manifestują w stolicy, ale też blokują drogi w Wielkopolsce. Domagają się większej ochrony polskiego ryku przed żywnością spoza kraju. Pomocy w związku z rosyjskim embargiem na polską żywności i rekompensaty za straty spowodowane na polach przez dziki.
protest-podgaje08 - Marcin Maziarz
/ Fot. Marcin Maziarz

Rolnicy skarżą się także na sytuację na rynku mleka, mięsa i na dziki. Od trzech padłych dzików rozpoczął się też kryzys w handlu z Rosją. Martwe zwierzęta stały się pretekstem do zamknięcia granic Rosji dla mięsa z Polski. Ucierpieli też wielkopolscy hodowcy trzody chlewnej. Od tego czasu minęło kilka miesięcy - wicepremier Janusz Piechociński uważa, że rząd dobrze radzi sobie ze skutkami kryzysu na rynku produktów rolno - spożywczych. Szef PSL-u tłumaczy, że są lub będą nowe rynki zbytu dla produktów polskich rolników.

Polski rząd chce żeby miód, owoce i nabiał z Polski na stale zagościły, między innymi.... w Indiach. W marcu delegacja z ministrem rolnictwa Markiem Sawickim i polskimi przedsiębiorcami pojedzie na targi do Indii. Będzie to już trzeci wyjazd, którego celem jest promocja polskiej żywności - na import polskich jabłek zgodziły się w ubiegłym roku Kanada i Wietnam.

Hindusi importują około 200 tysięcy ton jabłek rocznie, głównie ze Stanów Zjednoczonych, Nowej Zelandii i Australii. Czy ta informacja pociesza polskich rolników i daje im nadzieję? Rolnik ze Środy Wielkopolskiej Mirosław Jackowiak uważa, że sytuacja nie poprawia się, bo do Polski wciąż napływa żywność z innych krajów Unii Europejskiej. Niedługo skończy się przygraniczny handel. Wartość rubla spada i Rosjanom coraz mniej opłaca się kupować w Polsce. Według wicepremiera Piechocińskiego to jeden z powodów trudnej sytuacji polskich producentów.

Rolniczy związkowcy domagają się od rządu pomocy na rynku mleka. Ich zdaniem rząd powinien dopłacać do tej produkcji. Teraz rolnicy otrzymują od skupujących złotówkę i dwadzieścia groszy za litr mleka. Rozwiązaniem może być też interwencja w Brukseli i rozmowy o pomocy z Komisji Europejskiej. Hodowca bydła ze Środy Wielkopolskiej Mirosław Jackowiak także martwi się opłacalnością produkcji mleka. Dlatego w rozmowach z rządem proponował zniesienie lub rozłożenie kar za przekroczenie kwot mlecznych - kwot, które i tak niedługo zostaną zniesione.

Nieco lepiej niż pod koniec zeszłego roku jest na rynku trzody chlewnej. Ceny za kilogram wzrosły i wynoszą obecnie średnio około pięciu złotych za kilogram. Zdaniem opozycji należy jednak ograniczyć przywóz do Polski mięsa i żywych prosiąt, przede wszystkim z Danii. Członek sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi, wielkopolski poseł SLD Romuald Ajchler proponuje wprowadzenie ścisłych kontroli, a właściwie barier sanitarnych, także dla mięsa i świń z innych państw Unii Europejskiej. Tylko czy na takie rozwiązanie zgodzi się Komisja Europejska? Podobnym sposobem Czesi próbowali wyeliminować ze swojego rynku mięso z... Polski. Wtedy polski rząd skutecznie to zablokował właśnie w Brukseli.

Protesty na drogach nie rozwiążą problemów rolników - mówi wicepremier Janusz Piechociński: jego zdaniem zaowocować może tylko, współpraca, wspólne działanie.

Czy rząd radzi sobie z kryzysem na rynku produktów rolno - spożywczych? Czy klienci odczuwają niższe ceny? A może rację mają rolnicy protestujący w stolicy, a także na drogach Wielkopolski?

http://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 24
Artur 23.02.2015 godz. 07:27
W polsce państwo nie powinno w ogóle sprzedawać dużych połaci ziemi tylko je wydzierżawiać np na 10 lat .Pieniądze z dzierżaw zasilałyby ciągle budżet.Wiadomo, że polski rolnik nie ma pieniędzy i obcokrajowiec go zawsze przy sprzedazy przebije a jak nie to podstawi słupa.
igo. 22.02.2015 godz. 08:33
O ile jednak Francuzi czy Niemcy mają te urzędnicze pierdy w głębokim poważaniu o tyle administracja w Polsce święcie w nie wierzy. Wychodzi na to że za pomocą naszej własnej władzy Niemcy chcą nasze rolnictwo po prostu zniszczyć. Po co maja dopłacać do polskich rolników jak mogą lokować tutaj swoich własnych przedsiębiorców rolnych. W Niemczech we Francji, w Holandii czy w Belgi ziemi brakuje, w Polsce jest natomiast tania jak przysłowiowy barszcz. A może być jeszcze tańsza. Niemców, Francuzów przybywa a Polaków odwrotnie - ubywa. Nie dziwie się że nasi rolnicy protestują. Czują się zagrożeni. Są w starciu z Unią Europejską bez ochrony. To co robi Sawicki czy Piechociński to kpina.
igo. 21.02.2015 godz. 14:40
Z pracy powinny być jakieś efekty Janie. Widoczne, namacalne, stanowiące jakąś wartość, którą można zmierzy, zważyć, kupić sprzedać, która się w końcu na coś komuś przyda. Obojętnie czy chodzi o chłopa, artystę czy urzędnika. I u chłopa jest jak czarno na białym. Rolę uprawia, zboże sieje, ziarno zbiera , mąkę miele i tak dalej. Wieczorem chłop idzie spać ze świadomością, że dzięki jego pracy coś powstaje, ktoś ma chleb, jaja, ma się w co ubrać.
Co natomiast powstaje w budżetówce ? Powstaje sterta papierów, które nikomu do niczego nie są potrzebne.
W knajpie nie będziesz mógł używać normalnych noży i talerzy jeżeli nie dowiedziesz w sanepidzie że zaplecze kuchni to 25% powierzchni sal konsumpcyjnych, nie otworzysz jednopiętrowego budynku do interesów jeżeli nie zamontujesz w nim windy, nie wybudujesz sobie domu na działce jeżeli będzie miał na szerokość mniej jak 10 metrów. Coś jak z tą krzywizna banana. Nie będzie miał takiej krzywizny jaką wymaga urzędnik nic ze sprzedaży banana nie wyjdzie, choćby był w smaku i walorach wyborowy.
Artur 21.02.2015 godz. 13:28
Jn W budżetówce jest jeszcze ta pewność, że państwo zapłaci za pracownika ZUS. W rolnictwie często nie starcza pieniędzy na KRUS. który zawsze wypomina się rolnikom.
Jn 21.02.2015 godz. 11:06
Igo a dlaczego uważasz, że w budżetówce zbija się bąki? Tu się pracuje się też tak jak w innych firmach. Jedyna różnica, że płaca jest pewna, może nie za wysoka, ale pewna i to jest zasadnicza różnica między budżetówką a prywacizną. A chłopi nie wszyscy pracują w świątek, piątek. Znam takich co jeszcze mają czas na wyjazdy na wczasy i na wakacje i to nie do jakiś cienkich kurortów. Opinia o pracy chłopa non stop pochodzi z XX wieku, aktualnie niektórzy mają więcej wolnego niż normalnie pracujący. Tylko zacofani pracują w niedziele.
igo. 21.02.2015 godz. 07:32
Sprawiedliwości nie ma Jn. Ale gdyby była musiałbyś rzeczywiście coś robić a nie zbijać bąki na budżetówce. Chłopi pracują. Sobota, świątek, piątek i tak cały rok. Chcesz mieć nowe autko weź się do roboty.
Jn 20.02.2015 godz. 21:37
Mieszkam od zawsze na wsi, znam dobrze rolników i zawsze wkurza mnie, że dzieci rolników dostają w szkole obiady z pomocy społecznej, a w domu każdy dorosły ma swój samochód i to nie byle jaki. Dom, nowe okna co 10 lat wymieniane bo sie moda na okna zmieniła, telewizor co najmniej 40 cali w każdym pokoju i satelita w NC+ w najdroższym abonamencie. Co kwartał płacz, że muszą zapłacić KRUS, że tyle pieniędzy muszą wydać. Na Nfz płacąsymboliczne kwoty, u lekarza kolejki tworzą sami rolnicy. Ja pracuję na etacie w budżetówce, miesięcznie odprowadzam ZUsu tyle ile rolnik rocznie o nfz nie wspomnę. Emeryturę wg najnowszych danych dostanę o 200 zł wyższą od rolnika. GDZIE TU SPRAWIEDLIWOŚĆ
hetman 20.02.2015 godz. 18:51
A co do pajacy typu Izdebski to ślepy zauważy,że chodzi o nadchodzące wybory.Kryto kusi...Nawet Beggerowa się uaktywniła.
hetman 20.02.2015 godz. 18:48
Problem często leży w nas samych.Kupując polskie produkty napędzilibyśmy sobie sami koniunkturę,a tak cieszą się inni.
MS 20.02.2015 godz. 14:46
Rolnicy chcą abyśmy kupowali polskie produkty ,ale jakos nie widziałem aby jeździli polskimi ciągnikami ,w żniwa kosili polskimi kombajnami ,używali polskich maszyn ,zgodzę się z jednym z poprzedników że rolnicy zawsze narzekali ,mieszkam na wsi choć to przemysłowa wieś a nie rolnicza ,a mam w rodzinie rolników i rolnicy nie mieli szacunku do pracy innych ,tylko oni ciężko pracowali a wszyscy inni to w pracy się obijali
obserwator 20.02.2015 godz. 13:40
Sławomir Izdebski = wójt z " Rancza"
Górnik 20.02.2015 godz. 13:35
W okolicach Krobi mają możliwość spieniezyc swe " nieopłacalne" gospodarstwa i iść do"dobrze platnej" pracy w kopalni odkrywkowej i też blokują drogi - więc o co tu chodzi ?:)
newjar 20.02.2015 godz. 13:26
Mieszkam na wsi (nie jestem rolnikiem) pracuje na etacie , znam też pracę na roli. Od dziecka słyszę " to się nie opłaci" itp. potem widzę nowe auto , nowy motocykl dla syna itp. Gdy doroslem widzę moich kolegów dzieci rolników w nowych domach bez kredytu - Rolnicy to sa zamozni obywatele , którym się nic nie opłaci a najbardziej pracować. Nikomu nie zazdroszczę bo sam pracuje na to co mam. Jak się nie opłaci to nich idzie do pracy a przedsiębiorstwo rolnicze sprzeda komuś mądrzejszemu . Nie każdy ma smykalke do biznesu takie jest prawo ekonomi , czasy kiedy cena była z góry ustalona już minęły.
Ekonom 20.02.2015 godz. 13:22
Embargo jest chyba tylko z jednej strony (wschodniej). Nikt nikomu nie zabrania sprzedawać do innych państw, albo w kraju
Marzyciel 20.02.2015 godz. 13:19
Zająłbym się hodowlą Jeleni. Wszczepiłbym im czipy i wypuścił do lasu. "Dewizowi" turyści polujący na zwierzęta otrzymaliby dostęp do aplikacji w smartfonie - pokazywałaby ona lokalizację zwierząt do odstrzału. Tak interes bym rozkręcił pomału. Mógłbym prowadzić sklep z dziczyzną, restaurację/karczmę itp. itd. Jakiś informatyk mógłby zarobić na rozwoju programu, ja zarobiłbym na dziczyźnie.
Ach gdybym był bogaty...
B 20.02.2015 godz. 13:12
Jeżeli firmy skupujące mleko oferują cenę za litr niższą od kosztów produkcji tego litra (obliczoną przez rolnika) to może pora zająć się czymś innym np. innym działem produkcji rolnej (albo działem specjalnym) przynoszącym dochód. To, że produkcja czegoś jest nieopłacalna nie powinno być powodem stosowania dopłat przez państwo. Psuje to gospodarkę rynkową.
Upierdliwa 20.02.2015 godz. 12:57
Właśnie sobie uprzytomniłam, że w tym okresie kryzysu w sklepie kupowałam cudowne mięso: w żeberku było mięso a nie same kości, łopatka aż się śmiała, inne rodzaje mięsa takie, jakich od dawna nie uświadczyliśmy... I chyba poprawiło się rolnictwu na rynku, bo znów żeberko u rzeźnika ma tylko troszkę mięsa - widać, jest zbyt za granicą, a dla nas zostaje jak zawsze...
Stanisław 20.02.2015 godz. 12:56
Oprócz ceny produktów rolnych żaden rolnik nie uwzględnia w swoim bilansie różnorakich dopłat (przeznaczanych na różne cele). Dopłatay powodują, że wielu rolników nie potrafi przystosować się do gospodarki rynkowej - do zasad rządzących wolnym rynkiem.
Praca na roli jest ciężka. Każdy rolnik podejmuje trudne decyzje dotyczące profilu produkcji - co zasiać w danym roku, żeby zarobić; jaką hodowlą zająć się - co przyniesie największy zysk. Na efekty pracy mają wpływ warunki atmosferyczne polityczne itp. Każdy powinien szanować ciężką pracę na roli.
Ale nikt nie powiedział że będzie łatwo. W innych gałęziach gospodarki też nie jest łatwo.
Protestuję przeciwko protestom rolników, górników i innych grup roszczeniowych.
Proszę otworzyć oczy, uszy i trochę pomyśleć...
sss 20.02.2015 godz. 12:52
Rolnicy mogą postarać się o certyfikaty ekologiczne. Klienci szukają teraz zdrowego mięsa, jajek, serów, mleka, masła. I w grupach producenckich sprzedawać to jadło za ciężkie pieniądze w Polsce lub jeszcze cięższe w UE. I leżeć na forsie i kupić jeszcze lepsze ciągniki - za 500 tys. zł
Ekonom 20.02.2015 godz. 12:47
Czy rolnicy oczekują, że cena kiełbasy lub szynki = cenie kilograma świni? Wiadomo, że produkt przetworzony musi być droższy, bo uwzględnia koszty przetworzenia, wynagrodzenia, marże podatki itp. To nie jest żadna tajemnica - produkty nieprzetworzone są tańsze niż przetworzone. Od obory/chlewu do półki sklepowej i naszych żołądków jest daleka droga.
Każdy może otworzyć własną działalność i przetwarzać produkty wytwarzane w własnym gospodarstwie. Nikt tego ludziom nie broni. Mamy wolny rynek i swobodę działalności gospodarczej.
producent siekier 20.02.2015 godz. 12:44
A ja produkuję siekiery. Polski rynek jest zalewany przez tanie, chińskie siekiery. Do tego jest pełno bardzo drogich szwajcarskich siekier, które kupują bogaci Polacy. Moich nikt nie chce kupować. Czy dostanę dopłatę od rządu?
Toms 20.02.2015 godz. 12:35
Podejście rolników typowe dla polaków ,jeśli my wysyłamy za granicę to dobrze ,bo nasze lepsze ,a jeśli ktoś wysyła do nas to źle bo mamy swoje.Pochodzę z rodziny rolniczej i wiem jak im się żyje ,a narzekali od zawsze i narzekać będą już taka natura naszych chłopów.
Gośc 20.02.2015 godz. 12:34
Ach, gdyby każdy przedsiębiorca dostawał dopłaty do swojego biznesu, o ile łatwiej byłoby na rynku pracy...
stefan 20.02.2015 godz. 12:29
Gdybi rolnicy jednoczyli się nie tylko w czasie protestów ale również w spółdzielnie, to byc może mogliby również sprzedać swoje towary? Mieliby siłę w stosunku do sieci handlowych? Może za bardzo są przyzwyczajeni do interwencji rządu, do dopłat itp?