NA ANTENIE: PICCOLA E FRAGILE/DRUPI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czy naciągają nas na "żywność ekologiczną"?

Publikacja: 27.02.2015 g.12:20  Aktualizacja: 27.02.2015 g.12:20
Poznań
Czy nie nadużywane jest hasło "tradycyjna żywność" lub "ekologiczne jedzenie", które znajdujemy na opakowaniach i na półkach sklepowych? Czy to, co według deklaracji producenta jest "ekologiczne" rzeczywiście takie jest?
Tour - Jabłka - Radio Merkury
/ Fot. (Radio Merkury)

Rynek produktów regionalnych, tradycyjnych i ekologicznych to rynek dla wymagającego konsumenta. Przez ostatnie kilka lat Wielkopolanie poznali się na dobrej i zdrowej żywności. Lokalni producenci mają już swoje stałe punkty sprzedaży i stałych i klientów. Wciąż jednak potrzebna świadomości i wiedzy konsumenckiej. Powrót do produktów tradycyjnych wymaga też tworzy też zmian w rolnictwie. Staje się szansą dla gospodarzy, którzy z konieczności lub wyboru odrzucają produkcję na wielką skalę. Okazuje się, że tradycyjne i lokalne jest i powinno być  małe, bo małe w tym przypadku oznacza przede wszystkim smaczne. W Poznaniu jednym z bardziej znanych i pewnych miejsc z produktami lokalnymi i tradycyjnymi jest Zielony Targ na placu Bernardyńskim.

Wielkopolscy rolnicy to dobra marka i warto się tym chwalić. Także międzynarodowi recenzenci docenili poznańskich i regionalnych restauratorów. Dziś coraz więcej klientów szuka czegoś wyjątkowego i jest za to gotowa zapłacić więcej niż za produkt wytworzony metodami przemysłowymi.

Produkty tradycyjne, regionalne i ekologiczne są coraz bardziej popularne. Jest coraz więcej miejsc, w których można taką żywność kupić, ale też coraz uważniej trzeba patrzeć na etykiety - przestrzega dyrektor poznańskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego Andrzej Bobrowski.

Olej rydzowy, rogale świętomarcińskie i andruty kaliskie - to najbardziej znane wielkopolskie produkty regionalne z listy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Warto po takie rzeczy sięgać - zachęca znawca kuchni lokalnej Wojciech Lewandowski. Jego zdaniem ten rynek rozwija się i jest perspektywiczny.

Czy eko-żywność zawsze jest "eko" i czy zawsze możemy zaufać hasłu "tradycyjna żywność". Krytyk kulinarny i specjalista od PR dla gastronomi, Juliusz Podolski podpowiada, jak rozpoznać dobrą, pewną i zdrową żywności. Ministerstwo Rolnictwa promuje lokalną, dobrą żywność pod hasłem Trzy znaki smaku.

Dylemat mają na pewno ci konsumenci, którzy absolutnie nie akceptują produktów modyfikowanych genetycznie, czyli GMO. Bo co mają zrobić w przypadku żywności, która sprzedawana jest jako produkt ekologiczny, a zawiera soję lub kukurydzę - rośliny obecnie w dużej mierze genetycznie zmodyfikowane? Jak powinna być oznakowana żywność, która jest sprzedawana jako zdrowa, ekologiczna? Co powinno być zaznaczone na etykiecie? Jakiego pochodzenia jest soja i kukurydza, pojawiająca się na półkach z oznaczeniem "produkt ekologiczny"?

Zdaniem profesor Grażyny Lewandowicz modyfikacja genetyczna nie zagraża zdrowiu człowieka. Krytyk kulinarny i specjalista od PR dla gastronomi Juliusz Podolski - jest innego zdania - do roślin zmodyfikowanych genetycznie nie ma zaufania i uważa, że klient w tej kwestii powinien móc dokonać świadomego wyboru.

Rolnicy ekologiczni, którzy szukają paszy bez GMO, mają kłopot ze znalezieniem odpowiedniego towaru. Dodatkowym kosztem jest dłuższy chów zwierząt w gospodarstwach ekologicznych - bo nie są one karmione "podkręconymi" paszami. - Dlatego dobre i bardzo smaczne mięso - na przykład świń złotnickich, jest droższe od tego z ferm wielkoprzemysłowych - tłumaczy profesor Janusz Buczyński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.

Wieprzowina złotnicka jest bardzo łatwa w obróbce i ma dobrą jakość - wychodzą z niej bardzo smaczne steki, kotlety, klopsiki. Świnie złotnickie dzielą się na rasę białą i rasę pstrą. Przyjechały na teren współczesnej Polski razem z repatriantami z Wileńszczyzny. Opisane i sklasyfikowane zostały w latach 60. w Złotnikach koło Poznania. Uprzemysłowienie rolnictwa i przemiany na wsi przyczyniły się do zmniejszenia stada tych zwierząt.

Szansą na powiększenie rynku produktów lokalnych i ekologicznych miały być przepisy o zasadach kupna produktów bezpośrednio od rolników. Pomysł wyszedł z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi za rządów Stanisława Kalemby. Teraz sprawa, być może chwilowo, ugrzęzła pomiędzy ministerstwami. Pozytywna decyzja w tej sprawie zwiększyłaby z jednej strony dostępność do zdrowszej żywności, z drugiej , pomogła rolnikom w ich obecnej sytuacji - gdy jest embargo na dostawy polskiej żywności do Rosji.

Olej rydzowy, rogale świętomarcińskie i andruty kaliskie - to najbardziej znane wielkopolskie produkty regionalne z listy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Warto po takie rzeczy sięgać - zachęca znawca kuchni lokalnej Wojciech Lewandowski. Jego zdaniem ten rynek rozwija się i jest perspektywiczny

Jaką Państwo mają opinię o jakości ekożywności? Czy coraz chętniej jej szukacie? I czy cena czasem odstrasza? Czy ekożywność zawsze jest eko i czy zawsze możemy zaufac hasłu "tradycyjna żywność"? Zapraszamy do dyskusji na antenie i w internecie.

http://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 7
cz'ytacz 27.02.2015 godz. 15:44
W drugim wpsie oświadczę iż swoje wpisy oznaczam własną "Parafką"
i nie używając innych zamieszczanych idiomów twórczych.
Więc dopisując w kolejnym wpisie zapytam się o ETYKĘ u ludzi wierzących!
Tak bardzo ważną rzecz która powinna być nieodzowna pośród wytwórców i
PRODUCENTÓW ŻYWNOŚCI !
Gdyż ,CZY ŚWINIA TRUJE ? Jest wieloznacznym określeniem które jest zrozumiałe
dla tego społeczeʼnstwa -mówiącego w tym języku!
Cokolwiek jeżeli Arabowie wyznający Islam stwierdzili że
POLSKA WOŁOWINA UBIJANA SYSTEMEM GOSPODARCZYM
jest WARTA SPOŻYWANIA PRZEZ TĄ GRUPĘ WYZNANIOWĄ
To POZostały jeszcze ŚWINIE ,KURCZAKI ,KURY,GĘSI (jadane przez
sasiadów zaa Nysy i Odry. I inne zajęce które cieszą się namiastką wolności
jedząc to co lubią a nie to co podadzą do KORYTA!

PS Wszelkie obrażliwe teksty brane do serca nie są moją aluzją
autorską lecz brakiem percepcji mnie autora i poważnymi trudnościami
w wysławianiu się ,a popartymi brakiem cenzurki do wyższego
stopnia wtajemniczenia w PRL-owskiej szkole kształtowania charakterów
na potrzeby lokalnej społeczności terytorialno -lokalno regionalno-religijnej
A oddanej słusznej sprawie w świadomosci niewiedzy o tym co można jadać
,a czego jeść się nie powinno ...
oznakowanie 27.02.2015 godz. 13:00
Nie tylko należy produkty oznaczać, czy są GMO, czy bez, ale także na produktach powinna być informacja:
- o producencie - nazwa i adres zakładu, który wyprodukował
- o dystrybutorze - nazwa i adres dystrybutora/sieci handlowej, która rozprowadza dany produkt
- o punkcie sprzedaży - nazwa i adres sklepu, który sprzedaje
Dwie pierwsze informacje powinny być trwale na produkcie, ostatnia może być w postaci naklejki.
Dla produktów krojonych w sklepie - w/w informacje powinny być dodawane w postaci świadectwa/certyfikatu, który by był wydawany w sklepie.

To samo powinno się dotyczyć innych produktów dostępnych w handlu, bo często mamy tylko inwormację typu MADE IN CHINA, czy MADE IN EU, bez podania nazwy i adresu fabryki, gdzie wyprodukowano dany produkt. Taki brak informacji na produktach sprawia, że nie konsument gdyby chciał wspierać rodzimych producentów, to nie może, bo brakuje mu stosownej informacji.
oznakowanie 27.02.2015 godz. 12:52
Oznakowanie, to nie tylko problem produktów z GMO i bez GMO. Na produktach spożywczych powinny znajdować się oprócz takich oznaczeń, także nazwa i adres zakładu, który wyprodukował dany produkt, nazwa i adres dystrybutora, oraz nazwa i adres sklepu, w którym dany produkt jest sprzedawany (to ostatnie mogłoby być w postaci naklejki, pozostałe oznaczenia powinny być trwale naniesione. Natomiast do produktów sprzedawanych na wagę, pakowanych w sklepie powinien być obowiązek dodawania karty/certyfikatu produktu z w/w danymi.
Gość 27.02.2015 godz. 12:50
Mam wrażenie, że żywność modyfikowaną genetycznie mamy od dawna. Jeśli w rolnictwie jest wybór - kupić ziarna roślin odpornych na choroby i pasożyty (GMO), lub bezlitośnie pryskać rośliny środkami chemicznymi, to rozwiązanie jest proste... Ponadto nie wiem skąd biora się też nowe odmiany roślin - też z modyfikacji genetycznej?
cz'ytacz 27.02.2015 godz. 12:42
Na tzw TARG nie chodzę i nie sądzę by nawet tam mógł kupić KURĘ ZAGRODOWĄ tj TUSZKĘ KURY BY UGOTOWAĆ. NA TYM ROSÓŁ lub WYWAR jako podstawę do ugotowania smacznej zupy. Niestety zdany jestem na ochłap zwany nieprawdziwie i pokrętnie PORCJĄ ROSOŁOWĄ.
Upierdliwa 27.02.2015 godz. 12:37
To nasz młode gospodynie nie potrafią (albo nie chcą) rozpoznać dobrego wyrobu... Mięso i wedliny, które na drugi dzień smierdzą, ale w chwili kupna są kolorowe; płukane ziemnaki w sklepie, zeby paniusia sie nie ubrudziła - a zaraz potem gniją; bułki, które rozsypują się w pył..
Chcemy dużo i tanio, to się nie dziwmy, że jest byle co na półkach. A tak przy okazji, dzisiejsza młodzież nie zje porządnego jedzenia, bo to nie jest ten smak, a organizm człowieka przyzwyczai sie do wszystkiego..
trochę ekologiczny konsument 27.02.2015 godz. 12:30
Pani Profesor - z całym szacunkiem - dzisiaj żywność GMO nie szkodzi i wszystko jest w porzo. Czy gwarantuje Pani, że za 5 lat nadal nie będzie szkodliwa i że nie będzie zmian w organizmach ludzi jedzących taką żywność? Czy widziała Pani otyłość amerykańskiej młodzieży? Skąd się bierze? Przecież młodzi w Polsce też jedzą popkorn, colę i hamburgery! Czy zastanawiała się Pani dlaczego otyłość amerykańska jest inna niż europejska? Że tam wałeczki układają się w innych częściach ciała niż u nas? Dlaczego? Bo na rynku amerykańskim dominuje żywność niskiej jakości - mięso od zwierząt karmione paszami treściwymi z GMO, podkarmiane sterydami, leczone antybiotykami i pojone napojami energetycznymi! Smacznego Pani Profesor! Zapraszam na hamburgerka w amerykańskim barze przydrożnym - bułka, mięsko, sałata, pomidor - wszystko GMO. Skosztuje Pani? Smacznego!