Dyspozytorzy poznańskiego pogotowia przejdą dodatkowe szkolenie i egzamin weryfikujący przydatność do pracy. To konsekwencje zdarzenia z 8 lipca, kiedy to do nieprzytomnego mężczyzny na przystanku autobusowym "Małe Garbary" karetka jechała dwie godziny. Przechodnie wykręcali 112 kilkadziesiąt razy.
Dyspozytor pogotowia stracił pracę, a dwaj jego koledzy dostali nagany i upomnienia.
"W sposób nienależyty przeprowadzili wywiad medyczny i w nieprawidłowy sposób przekazali informację o zadysponowaniu zespołu ratownictwa medycznego" - mówi rzecznik poznańskiego Pogotowia Ratunkowego Łukasz Maciejewski. Poznańskie pogotowie interweniuje średnio 300 razy dziennie. Według statystyk prawie 60 procent tych interwencji jest nieuzasadnionych. Ludzie nie korzystają z usług lekarza rodzinnego - mówią pracownicy pogotowia.
Mężczyzna do którego karetka jechała dwie godziny tego samego dnia wyszedł ze szpitala.