Kto pozwolił na rozdzielenie rodzeństwa w sytuacji, gdy rodzice dwójki braci zgłosili wolę adopcji również trzeciego chłopca? Kto zawinił, kto nie dopełnił obowiązków. Jedni wskazują Ośrodek Adopcyjny, inni sąd.
Adaś ma dziś półtora miesiąca i jeszcze nie wiadomo, która rodzina będzie go wychowywać. Prokuratura w Kaliszu rozważa czy nie zakwalifikować tej sprawy wstępnie jako przestępstwo z artykułu Kodeksu Karnego, który dotyczy - handlu ludźmi. Śledczy sprawdzają ten wątek. Niebawem przed sądem odbędzie się kolejna rozprawa. O tym gdzie trafi Adaś, zdecyduje właśnie sąd, ale nie w Kaliszu, bo dokumenty tej sprawy będzie analizować sąd w Ostrowie Wielkopolskim.
Z pełnomocnikiem rodziny T., do której trafił chłopiec, nie udało nam się skontaktować. Reporterka Radia Merkury rozmawiała jednak z Bożeną Łojko, prezesem Fundacji "Zerwane Więzi", która stara się łączyć rozdzielone w dzieciństwie rodzeństwa. Jej zdaniem sprawa z Kalisza jest trudna. Bożena Łojko podejrzewa, że w tym przypadku doszło do celowego opóźniania czynności przez Ośrodek Adopcyjny, a wręcz wyeliminowania jednej z rodzin z możliwości ubiegania się o adopcję. Chociaż zgodnie z przepisami, jako rodzice adopcyjni starszego rodzeństwa, mają bezwzględne prawo adopcji ich młodszego brata.