Chodzi o schron u zbiegu ulic Królowej Jadwigi i Górnej Wildy. Płyty zabezpieczające wejście pod ziemię są rozsunięte. Powstał przez to tak szeroki otwór, że do środka bez problemu wejść może nawet dość tęga osoba, nie mówiąc o tym, że w ciemności można wpaść do dość głębokiego otworu wejściowego. Prawdopodobnie ktoś przesunął płyty, żeby dostać się do wnętrza zwykle niedostępnego schronu.
To kolejny dowód na to, że poznańskie schrony przeciwlotnicze są zapomniane i zaniedbane. Kilka dni temu ktoś wybił otwór w płytach zabezpieczających zejście do innego schronu - w Parku Marcinkowskiego. Pisaliśmy o tym tutaj.
Nie jest możliwe przystosowanie wszystkich schronów przeciwlotniczych do zwiedzania. Dostępny dla zwiedzających jest tylko schron w Parku Wilsona. Czy wejście do podziemnego obiektu przy ul. Królowej Jadwigi będzie zabezpieczone - jeszcze nie wiadomo.