Prokurator Przemysław Grześkowiak długo przekonywał sąd, że oskarżona zasługuje na tak surową karę. Jak mówił, dziecko jej przeszkadzało, dlatego najpierw próbowała, a później zabiła córkę. - Pojawienie się dziecka na świecie zaburzyło świat i dotychczasowy styl życia oskarżonej. Swoim znajomym mówiła, że doszło do śmieci łóżeczkowej - uzasadniał.
Oskarżona, gdy głos zabrała jej obrońca, zaczęła płakać. Mecenas Jolanta Małecka poprosiła o łagodną karę dla Pauliny S. Mówiła, że zeznania jej konkubenta o próbie uduszenia dziecka, są niewiarygodne, a jeśli chodzi o zabójstwo, nie ma dowodów, że oskarżona chciała to zrobić. Paulina S. w ostatnim słowie powiedziała, że bardzo żałuje tego, co zrobiła.
Do tragedii doszło w kwietniu ubiegłego roku w mieszkaniu, które oskarżona wynajmowała w Lesznie. Paulina S. cały czas przebywa w areszcie.
To oczywiste, że powinno być surowe upomnienie.
Najważniejszym w Polsce jest przecież życie poczęte.
A urodzone?
Ech....Kogo to obchodzi.