Zmiany w zarządzie, cięcia wśród załogi, ograniczenie zarobków, przywilejów i zapowiedź zwolnień grupowych - to doniesienia z ostatnich dni i tygodni. Do tego, borykająca się z problemami finansowymi spółka, z oporami płaci samorządom za usuwanie szkód, powstałych z jej działalności.
Ostatni przykład - to powiatowa droga, łącząca Wilczyn z Koniniem. Zanim górnicy ją przetną, mieli wybudować alternatywną trasę, by mieszkańcy mogli dojeżdżać do szkół, pracy czy szpitala. Jednak mimo ustępstw ze strony samorządu do porozumienia nie doszło. W tym miesiącu kopalnia zabierze duży odcinek powiatowej drogi i nic w zamian nie da. Sprawa wywołuje emocje, a starosta Stanisław Bielik rozkłada ręce. Co można zrobić? Posłowie z PiS zapowiadają, że sprawdzą czy właściciel konińskich zakładów wywiązuje się z zapisów umowy prywatyzacyjnej.
Niepokojące informacje z konińskiego są kolejnym argumentem dla mieszkańców leszczyńskiego, którzy nie chcą kopalni u siebie. Przypomnijmy, że także mieszkańcy gminy Babiak pod Kołem w referendum wypowiedzieli się przeciwko budowie odkrywki. Czas zadać pytanie - czy to koniec kolosa, który jeszcze 15 lat temu zatrudniał ponad 10 tysięcy ludzi, a dziś już niecałe 3 tysiące? Z zapowiedzi zarządu wynika, że jeśli nie będzie porozumienia ze związkami, od lutego mogą zacząć się zwolnienia grupowe.