Przyszło ponad 100 osób. Około 40 przyznało, że przeczytało książkę Kąckiego. Niektórzy przyznali, że lektura "Maestra" była dla nich szokiem, wstrząsem, że poraził ich ogrom krzywd wyrządzonych dzieciom. Innych przywiodło milczenie, które było spoiwem konstrukcji opartej na czterech filarach - rodzicach, dziennikarzach, władzach i kościele.
Sala zabuczała, gdy były radny i były poseł Michał Stuligrosz przyznał, że utajniając słynną sesję Rady Miasta Poznania radni wiedzieli, że padną na niej zarzuty pedofilii.
Na spotkanie przyszli też dawni chórzyści Jerzego Kurczewskiego. Jeden z nich oświadczył, że już w latach 60 mówiono o "wyczynach" Kroloppa i to bardziej drastycznych niż te opisane w książce, inny natomiast zarzucił autorowi manipulacje faktami, choć przyznał, że "Maestra" nie przeczytał.
"Spotkanie było poznańską spowiedzią" - podsumowała wieczór Anna Wachowska-Kucharska ze Stowarzyszenia "My-Poznaniacy".
Byłem na spotkaniu osobą, która zarzuciała panu Kąckiemu manipulację faktami. Ponieważ część osób obecnych na sali domagała się odebrania mi mikrofonu nie upierałem się, by na spotkaniu, którego jednym z wątków przewodnich była zmowa milczenia, domagać się prawa do wypowiedzi. Część osób zarzuciła mi, że nie przeczytałem książki. Wytłumaczyłem, że pytania będą dotyczyć treści podanych w pięciu kolejnych wydaniach Gazety Wyborczej, w których cytowano fragmenty książki Maestro. Zakładam, że Gazeta nie zmanipulował tekstu pana Kąckiego. Zakładam też, że w tak opiniotwórczym dzienniku, jakim jest Gazeta Wyborcza wybrane fragmenty były starannie przemyślane. Uznałem, że skoro do tych fragmentów mam szereg wątpliwości, to mam także prawo wyjaśnić je na spotkaniu z autorem książki. Liczyłem też, że osoby przychodzące na spotkanie z Książką, to osoby gotowe na podjęcie dyskusji. Szkoda, że jej zabrakło. Gdyby wśród Państwa znalazł sie jednak ktoś, w kim zasiałem ziarno wątpliwości, to podaję dane, które pozwolą się Państwu ze mną skontaktować. Nie boję się wystąpić pod swoim pełnymi imieniem i nazwiskiem, bo nie mam nic do przemliczenia. Z poważaniem. Paweł Rutkowski. e-mail: redebede@wp.pl
P.S. Spodziewałem się takiej reakcji na sali, ale musiałem zabrać głos, bym miał kiedyś poczucie, że wtedy, gdy innym zarzucono milczenie, ja nie milczałem
Były chórzysta nie odnosił się do samej osoby Kroloppa, ale do zszargania wizerunku chóru. Czy ktoś jeszcze pamięta, że chór istniał, zanim Krolopp stał się jego chórzystą. Dziś tysiące absolwentów ma przypiętą łatkę wiadomo jakiej treści, ale czy to ważne, skoro książkę tak dobrze się czyta?!
To był raczej chory człowiek, który umiejętnie oszukiwał wszystkich tych, od których zależała jego kariera.
Nic ponadto. Na tyle inteligentny by orientować się co komu powiedzieć (co kto chce usłyszeć) by samemu coś zyskać. Żaden maestro, żaden geniusz marketingu. Raczej z niezbyt "zdecydowanymi" ludźmi miał doczynienia.
I dzisiaj ta książka pisana pod niezbyt chwalebne gusty, i to spotkanie by się zahaczyć o jakieś wytłumaczenie.
Żenada..