Zastąpi go dotychczasowy szef Klubu Radnych Zjednoczonej Lewicy Tomasz Lewandowski. Zmiany na konferencji prasowej przedstawił prezydent Jacek Jaśkowiak, który przerwał urlop na jeden dzień, aby ogłosić tę decyzję. Arkadiusz Stasica odpowiadał we władzach miasta za budowę mieszkań, sport i sprawy związane z wywozem śmieci. Jacek Jaśkowiak o przyczynach tej decyzji mówi, że chciał podnieść "sprawność zarządczą miastem". - Mówiąc językiem sportowym: Jeżeli mam możliwość wzmocnienia zespołu dobrym zawodnikiem to to robię, a innego dobrego zawodnika przesuwam na pozycję, na której on najlepiej potrafi grać. A Arkadiusz Stasica najlepiej zna się na budowie mieszkań - tłumaczy.
- Nie rozpaczam za bardzo - mówi odchodzący wiceprezydent Poznania Arkadiusz Stasica. Z naszych informacji wynika, że Arkadiusz Stasica sam chciał odejść. Nie czuł się politykiem, nie wiedział, że spadnie na niego tyle problemów i wolał skupić się na tym, czym zajmował się wcześniej. Przez lata szefował innej miejskiej spółce - Poznańskiemu Towarzystwu Budownictwa Społecznego.
Teraz trafi do Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych. Ta miejska spółka zajmuje się budową mieszkań komunalnych. Na początek zarząd ZKZL zostanie poszerzony do trzech osób. Według naszych informacji wynika jednak, że dotychczasowy prezes ZKZL-u Paweł Kaczmarek może trafić do innej miejskiej spółki - MPGM-u. Wtedy Arkadiusz Stasica zostanie prezesem ZKZL-u, a Michał Prymas członkiem zarządu.
Tomasz Lewandowski miał być zastępcą prezydenta już po wyborach w 2014 roku, ale wtedy nie doszło do zawiązania porozumienia między Platformą Obywatelską a Lewicą. Wtedy wiceprezydentem z ramienia Zjednoczonej Lewicy został właśnie Arkadiusz Stasica.
Tomasz Lewandowski jest radnym od 2006 roku. Teraz musi zrzec się mandatu. Zastąpi go działacz osiedlowy z Głuszyny Henryk Kania. - Dużo lepiej realizować pewne zamierzenia programowe z pozycji wykonawczej. Cieszę się z tej decyzji - mówi Tomasz Lewandowski.
Zdaniem szefa klubu radnych PIS Artura Różańskiego, prezydent Jacek Jaśkowiak ma problem z zarządzaniem miastem i doborem współpracowników. - To jest kolejna zmiana, a zmian nie wykonuje się wtedy, gdy jest dobrze, ale wtedy, gdy coś nie działa. Karuzela jest potrzebna w wesołym miasteczku, a Poznań miał być może wesołym miastem, a nie wesołym miasteczkiem - komentuje Różański.
Rok temu prezydent wymienił wiceprezydent Agnieszkę Pachciarz, a wcześniej Jakuba Jędrzejewskiego.
Adam Michalkiewicz/mk/ada
Przestrzegaliśmy, żeby nie dopuszczać Lewandowskiego do miejskich nieruchomości, bo za chwilę rozsprzeda je za bezcen, a potem – jak to już wielokrotnie czynił – strzeli focha i sobie odejdzie nie zapominając jednak o godziwej odprawie, bo takie ma Tomaszek zwyczaje. Pisaliśmy przedwczoraj, o tym że Lewandowski już się panoszy po poznańskiej mieszkaniówce (ZKZL, MPGM, PTBS) i mieliśmy nadzieję, że skłoni to Jacka Jaśkowiaka do przemyślenia raz jeszcze decyzji o powierzaniu Lewandowskiemu zbyt ważnych funkcji
Niestety Jacek Jaśkowiak nie docenił naszych dobrych rad i tylko przyspieszył ogłoszenie nominacji Tomasza Lewandowskiego na wiceprezydenta Poznania. Mimo że pierwotnie ogłoszenie tej decyzji zaplanowane było na piątek 29 lipca, nagle podjęto decyzję o przyspieszeniu tej nominacji, pospiesznie zwołano konferencję prasową i zaskoczono wszystkich ogłoszeniem roszady – Lewandowski na wiceprezydenta, Stasica do zarządu ZKZL. Jak za starych, dobrych, komunistycznych czasów, które Jacek Jaśkowiak pamięta ze Związku Młodzieży Wiejskiej, Arkadiusz Stasica z Ludowego Wojska Polskiego, a Tomasz Lewandowski z lektur o Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Nie sprawdził się towarzysz jako wiceprezydent to niech się towarzysz sprawdzi w biznesie, a skoro innemu towarzyszowi nie poszło w ZKZL, to towarzysza na wiceprezydenta. Personalna karuzela musi się kręcić, szkoda tylko, że to my płacimy za zabawy tych podobno dorosłych chłopców.
Skoro jednak mamy nowego wiceprezydenta, to warto, żeby poznaniacy dowiedzieli się co nieco o tym człowieku. Tomasz Lewandowski zawsze robił wrażenie grzecznego chłopca, takiego miłego wnuczka, którego chce się przygarnąć, przytulić, pogłaskać po główce i jeszcze gdy był na studiach zaopiekowała się nim „babcia poznańskiej lewicy” Krystyna Łybacka, której został asystentem, a dzięki jej namaszczeniu stał się szefem poznańskiej młodzieżówki partyjnej.
Działając w młodzieżówce SLD, postanowił zostać socjalistą-internacjonalistą i zaczął jeździć na zagraniczne obozy szkoleniowe. Przed kilkoma miesiącami z dumą opowiadał jak razem z Barbarą Nowacką i Adrianem Zandbergiem był szkolony na niemieckich obozach, za niemieckie pieniądze, przez niemiecką SPD. Pamiętaliśmy jak się nazywają takie osoby, które są szkolone zagranicą, za pieniądze zagranicznych organizacji i partii politycznych, ale umknęło nam to słowo, a nie będziemy szukać, bo jeszcze sobie przypomnimy, i Tomuś znów będzie pisał żałosne maile do epoznan.pl, żeby zdjęli nam posta bo mu przykrość robimy.
Jak już Tomka dobrze wyszkolili, to postanowił sprawdzić się w biznesie. Dzięki partyjnej nominacji, w latach 2005-2006 kierował spółką WITAR (Wielkopolskie Tartaki). Biznes polegający na tym, że się bierze grube deski, tnie na mniejsze i sprzedaje z zyskiem, okazał się zbyt skomplikowany jak na jego kompetencje i firma spektakularnie padła mimo że dawała sobie radę przez dziesięciolecia. Trudno żeby było inaczej, skoro spółka obsadzona została przez licznych kolegów Tomasza, którzy potrafili jeszcze mniej niż on, ale każdy musiał mieć gabinet, samochód służbowy, sekretarkę i komórkę bez limitu. Na pożegnanie Tomasz Lewandowski wziął jeszcze 32 tysiące odprawy i domagał się kolejnych pieniędzy za to, że nie zatrudni się u konkurencji, czym konkurencję doprowadzał do śmiechu, bo nikomu nie przyszłoby zatrudniać Lewandowskiego.
Skoro nie poszło mu w biznesie to postanowił sprawdzić się w polityce. W 2006 roku po raz pierwszy dostał się do Rady Miasta. Zasiada w niej nieprzerwanie od 10 lat, kierował m.in. komisją gospodarki mieszkaniowej i komunalnej. Od ponad roku opowiada jak beznadziejnie, nieuczciwie i źle prowadzona była ta polityka, jak straszne są zaniedbania poprzedników, podczas gdy otrzymywał dodatek funkcyjny za kierowanie komisją czy diety radnego, jakoś wszystko mu się podobało, a Jarosława Pucka (prezesa ZKZL z czasów Ryszarda Grobelnego) to się wprost nie mógł nachwalić.
W międzyczasie kręcił się przy władzach krajowych SLD i wówczas właśnie doszło do całkowitej zapaści SLD, a znalazła się takim kryzysie, że musiała sprzedać swoją siedzibę, Tomek zaś dokonał niemałej sztuki, bo mając 17 oferentów, budynek wart 60 milionów, sprzedał za 35 milionów. Bojąc się, że nowe władze SLD zajmą się tą sprawą i pociągną go do odpowiedzialności (przynajmniej partyjnej) ewakuował się z SLD, gdy tylko wybory na szefa partii wygrał Włodzimierz Czarzasty, a sam Lewandowski skompromitował się wyjaśnieniem, że stawiał na młodych i popierał o kilka lat starszego niż Czarzasty Jerzego Wenderlicha.
Wypisawszy się z SLD, która przez lata finansowała jego kampanie wyborcze i inne fanaberie, nie miał nawet tyle honoru żeby zrzec się mandatu radnego uzyskanego z listy SLD i za pieniądze SLD. Podobnie niehonorowo zachowały się panie Katarzyna Kretkowska i Barbara Urbańska, które kasę na kampanię wzięły, z partii się wypisały, ale mandatów nie oddały. Takie postępki, bardziej niż wzrost, świadczą o małości tych ludzi.
Tomasz Lewandowski opowiadał, że Jacek Jaśkowiak obiecał mu, że zostanie wiceprezydentem Poznania, ale nie dotrzymał słowa. Tomasz nie uznał tego za złamanie umowy przedwyborczej, ale postanowił jeszcze bardziej się starać, żeby sobie zasłużyć na nominację. On wskazywany jest jako osoba, która przyniosła Jackowi Jaśkowiakowi maile ukradzione z komputera ówczesnego szefa ZKZL Pawła Augustyna, wymieniane między nim, a ówczesną wiceprezydentką Poznania Agnieszką Pachciarz, gdzie krytycznie oceniali politykę Jaśkowiaka i pomysł koalicji z Lewandowskim, za co oboje wylecieli z roboty. Jaśkowiak zgodził się na koalicję ze „Zjednoczoną Lewicą” Lewandowskiego, która powstała w wyniku rozbicia przez niego poznańskiego SLD, ale nie uznał Tomka z dość godnego by zostać wiceprezydentem Poznania i na to stanowisko mianowany został były major LWP, były szef PTBS Arkadiusz Stasica.
Tomasz Lewandowski dostał zaś wolną rękę w zrobieniu swoich porządków w poznańskiej mieszkaniówce, czyli ZKZL-u, MPGM-ie oraz PTBS-ie. Okazało się jednak, że nikt nie traktuje w tych miejscach Lewandowskiego całkiem poważnie. Urzędnicy ostentacyjnie mijali go, udawali że go nie widzą przechodząc obok niego, bo patrzyli ponad jego głową. Udało mu się tylko wsadzić na stanowisko w ZKZL swojego byłego asystenta, którego zadaniem było „poprawienie komunikacji z radnymi”, co de facto sprowadzało się do raportowania Lewandowskiemu o tym co się dzieje w firmie. Na korytarzach ZKZL-u żartowano z nich, nazywając ich „gangiem krasnali”. Doświadczeni urzędnicy starali się zachować minimum profesjonalizmu i nie zgadzali się na zatrudnianie protegowanych Tomasza Lewandowskiego, takich jak „działaczka lokatorska” Anastazja Molga-Wieczorek, która zamieszana jest w aferę z wystawianiem lewych faktur. Na frustrację Lewandowskiego, którego „charyzma” na nikogo nie działała, nakładała się frustracja Stasicy, który musiał firmować swoją twarzą i nazwiskiem absurdalne pomysły Lewandowskiego. W końcu udało się przekonać Jaśkowiaka, żeby zamienił im zabawki, Lewandowskiemu dał władzę polityczną, a Stasicy faktyczne zarządzanie w ZKZL.
Pierwszym efektem powołania Lewandowskiego na prezydenta Poznania, było zdjęcie z epoznań naszego wpisu sprzed dwóch dni, w którym pisaliśmy o tym jak to Lewandowski budynek Rozbratu sprzedawał i apelowaliśmy, żeby nie powierzać mu miejskich nieruchomości. Nasz wpis, który miał już ponad 1500 odsłon, zniknął pół godziny po tym, jak ogłoszono, że Lewandowski będzie nowym wiceprezydentem odpowiedzialnym za całą mieszkaniówkę i komunalkę.
Wobec tak skandalicznego tłumienia uprawnionej krytyki przez lokalnego polityka, zmuszeni będziemy chyba zwrócić się do Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara, żeby goszcząc w Poznaniu nie zajmował się tylko Romami, ale także ujął się za niszczonymi przez lokalnych, czerwonych watażków, niezależnych blogerów, którzy patrzą władzy na ręce.
Panie Tomaszu Lewandowski przed kilkoma tygodniami zapadł prawomocny wyrok w sprawie blogera prowadzącego portal WikiDuszniki, który krytykował lokalnych notabli, gdzie sąd uznał, że do blogera nie można stosować zasad prawa prasowego, tak jak w przypadku gazet. Pomimo to, o ile w jakimś naszym tekście się pomylimy, czy poczuje się pan obrażony albo smutny, to deklarowaliśmy że będziemy drukowali pańskie sprostowania, polemiki i komentarze i to bez limitu znaków.
Jeśli natomiast uważa pan, że dyskutowanie z elektoratem jest poniżej pańskiej godności, to niech pan nas pozywa do sądu, ale niech pan przestanie straszyć epoznan.pl prokuraturą i zmuszać do zdejmowania naszych postów, bo taka cenzura to obrzydliwe praktyki z głębokiej komuny i są nieskuteczne, a pana kompromitują. Jeśli się mylimy, to prosimy nam wyjaśnić, a sami pana przeprosimy i uderzymy się w piersi, ale tak cenzurować, fe nieładnie.
Szkoda Poznania i kolejnych m-cy bajzlu komunikacyjnego.
Ale już niedługo partaczenia Poznania, już niedługo ... a ci co sie połasili na kasę polecą razem z Jaśkowiakiem
Natomiast pan wojskowy ludowego wojska polskiego przejdzie oczywista do ZKZL z tą sama pensją.
Oj Panie Prezydencie burdel na ulicach i burdel w urzędzie.