NA ANTENIE: Transmisja I połowy meczu WIDZEW ŁÓDŹ - LECH POZNAŃ
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

List prezesa Radia Merkury do KRRiTV

Publikacja: 11.10.2010 g.10:32  Aktualizacja: 19.10.2010 g.15:26
Poznań
Prezes Zarządu- Redaktor Naczelny Polskiego Radia- Regionalnej Rozgłośni w Poznaniu Radio Merkury S.A. Filip Michał Rdesiński

Pan Jan Dworak
Przewodniczący
Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji

Z niepokojem przyjąłem informację, że Walne Zgromadzenie akcjonariuszy Polskiego Radia- Regionalnej Rozgłośni w Poznaniu Radio Merkury S.A. podjęło decyzję o zwróceniu się do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z wnioskiem o odwołanie mnie ze stanowiska Prezesa Zarządu. Nie znam treści tego wniosku, a w szczególności uzasadnienia, z którego wynikałoby na jakiej podstawie Minister Skarbu Państwa wnosi o pozbawienie mnie mandatu.

Od momentu, w którym objąłem funkcję Prezesa Zarządu ani razu Rada Nadzorcza, oraz przedstawiciel Ministra Skarbu Państwa nie zwracali się do mnie z prośbą o jakiekolwiek dokumenty. Nie proszono mnie o jakiekolwiek wyjaśnienia i nie formułowano wobec mnie żadnych formalnych zarzutów. Jedyną osobą, która publicznie podejmowała się krytyki mojej osoby był przedstawiciel Ministra Skarbu Państwa w Radzie Nadzorczej Spółki Pan Tomasz Naganowski.

Problem w tym, iż stawiane przez niego zarzuty nie miały żadnych twardych podstaw, bowiem nie opierały się na dokumentacji Spółki. Pan Tomasz Naganowski nigdy nie prosił o wgląd w dokumentację Radia Merkury S.A. i nigdy nie prosił o jakiekolwiek wyjaśnienia z mojej strony odnośnie spraw, które w swojej krytyce podnosił. Mam prawo przypuszczać, że opierają się one jedynie na tzw. medialnych faktach i anonimach osób mi nieprzychylnych. Minister Skarbu Państwa mógł wnioskować o odwołanie mnie z funkcji Prezesa Zarządu jedynie w przypadku, w którym zaistniałyby okoliczności ujęte w noweli ustawy o radiofonii i telewizji.

Nie jestem osobą skazaną prawomocnym wyrokiem. Nie istnieją też okoliczności trwale uniemożliwiające mi sprawowanie funkcji. Mam więc prawo przypuszczać, iż we wniosku skierowanym do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji znajdują się argumenty skłaniające Ministra Skarbu Państwa do uznania, iż działam na szkodę Spółki.
Pragnę z całą mocą stwierdzić, że nie podejmowałem działań szkodzących Spółce. Nie wiem na jakich podstawach Minister Skarbu Państwa mógłby oprzeć twierdzenie o działaniu na szkodę Spółki, skoro w momencie podejmowania decyzji o skierowaniu do Państwa wniosku o odebraniu mi mandatu nie dysponował stosowną dokumentacją wytworzoną w Spółce od momentu objęcia przeze mnie funkcji. Minister nie poprosił mnie także o jakiekolwiek wyjaśnienia. Nie dał możliwości obrony. Liczę, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przed podjęciem decyzji o ewentualnym odebraniu mi mandatu zechce mnie wysłuchać i pozwoli na obronę przed zarzutami ujętymi we wniosku Walnego Zgromadzenia. 

Jednocześnie pragnę podkreślić, iż odebranie mi mandatu w obecnej sytuacji może być bardzo niebezpieczne dla normalnego funkcjonowania Spółki. Obecnie Spółka nie posiada prokurenta, a Członek Zarządu Radia Merkury S.A. Pan Ryszard Ćwirlej nie może samodzielnie podejmować decyzji w imieniu Spółki. Ponadto podjęcie decyzji o odwołaniu mnie ze stanowiska, może skutkować dla Spółki dodatkowymi kosztami, wynikającymi z ewentualnych odszkodowań.

Uważam, że w obecnej sytuacji odwołanie mnie ze stanowiska Prezesa Zarządu odbyłoby się z naruszeniem przepisów noweli ustawy o radiofonii i telewizji i w takiej sytuacji zmuszony byłbym bronić swojego dobrego imienia i interesów Spółki w sądach. Obawiam się, że decyzja Walnego Zgromadzenia mogła być decyzją o charakterze politycznym, wynikającym z faktu próby rozliczenia poprzednich władz Radia Merkury S.A. za ewentualne nadużycia i nieprawidłowości. W ostatnich dniach bowiem zebrałem dokumentację, która może na takie nadużycia i nieprawidłowości wskazywać. O nieprawidłowościach tych informuję Krajową Radę Radiofonii i Telewizji w odrębnym piśmie. 

Mam więc nadzieję, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji działając w dobrze pojętym interesie Spółki zechce rozważyć argumenty, które mógłbym przedstawić w obronie swojego dobrego imienia i dobrego imienia Spółki.

Poznań 11.10.2010 r.                                                                                                                           Filip Michał Rdesiński

http://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 46
j 19.10.2010 godz. 14:30
pan prezes ma także problemy z interpunkcją!
Jan z Czarnolasu. 16.10.2010 godz. 01:11

Rdesiński bronił Zakajewa, zaprosił do współpracy z lokalnym radiem znanego pisarza i znanego dziennikarza oraz nie wycofał swojego nazwiska ze stopki tygodnika, z którym związany jest od lat. Wszystko to są grzechy ciężkie.

Od kilku dni media informują, że minister skarbu Aleksander Grad marzy, aby wyrzucić z roboty szefa radia publicznego w Poznaniu, czyli Radia Merkury, Filipa Rdesińskiego. Dziś już wiadomo za co.

Jako pierwszy podaję na moim blogu fragmenty uzasadnienia wniosku Walnego Zgromadzenia o odwołanie z Zarządu Spółki Radio Merkury S.A. Prezesa Zarządu tegoż Filipa Rdesińskiego. Oto, jak zawinił ów były dziennikarz programu "Misja Specjalna" TVP:

„W ocenie Walnego Zgromadzenia Prezes Zarządu Filip Michał Rdesiński:

- „naruszał w swojej działalności zasady realizacji misji publicznej określone w art. 21 i art. 27 ust. 7 ustawy o radiofonii i telewizji, odnoszące się do pluralizmu, bezstronności, wyważenia i niezależności programów publicznej radiofonii, poprzez wprowadzenie do programu radiowego jednostronnych komentarzy politycznych dwóch autorów – Marcina Wolskiego i Marka Króla […]”

Nie dość na tym. Rdesiński zgrzeszył jeszcze bardziej, bo ośmielił się wziąć udział w manifestacji w obronie… Achmeda Zakajewa. Cóż, nie wiedziałem, że to, co tak denerwuje Rosjan, drażni również ministra skarbu rządu Donalda Tuska! A że drażni i boli świadczy następujący fragment uzasadnienia wniosku Walnego Zgromadzenia o odwołanie Rdesińskiego:

-„ […] Uczestniczenie przez Prezesa Zarządu - Redaktora Naczelnego w manifestacji politycznej z jawnymi zewnętrznymi objawami politycznego charakteru manifestacji jest w ocenie Walnego Zgromadzenia naruszeniem zasad Kodeksu Etyki Zawodowej i stoi w sprzeczności z pełnioną przez Radio misją publiczną, ponieważ jest On jednoznacznie kojarzony z radiem publicznym. Takie działania naruszają również Kartę Etyki Mediów, w której za podstawowe zasady uznano między innymi: zasadę prawdy, obiektywizmu, uczciwości”.

Przypomnę tylko, że olbrzymia większość polskich polityków publicznie wypowiadała się, żeby Zakajewa wypuścić i udział w takiej manifestacji z całą pewnością nie jest ingerowaniem w politykę czy opowiadaniem się po stronie jakiejś partii, lecz opowiedzeniem się po stronie pewnych wartości. Jak widać nie dla ministra Grada.

Grzechów Rdesińskiego to nie koniec: „ […] narażał spółkę na utratę dobrego imienia i wiarygodności, co negatywnie wpłynęło na wizerunek Spółki." Jak? Jego nazwisko dalej widnieje w stopce tygodnika "Gazeta Polska", który mimo licznych procesów mu wytaczanych nadal ośmiela się krytykować rząd PO-PSL.

Zaiste, wszystko to są grzechy ciężkie. Podsumujmy. Rdesiński bronił Zakajewa, zaprosił do współpracy z lokalnym radiem znanego pisarza i znanego dziennikarza oraz nie wycofał swojego nazwiska ze stopki tygodnika, z którym związany jest od lat. To wystarczyło, żeby publicznie złożona przez Rafała Grupińskiego, wiceszefa Klubu Parlamentarnego PO, obietnica wyrzucenia Filipa Rdesińskiego ze stanowiska jeszcze w październiku zaczęła, dzięki ministrowi skarbu, nabierać realnych kształtów. Trzecia Rzeczpospolita ma się dobrze…
Janek 16.10.2010 godz. 00:03
Do Andrzeja: Teraz już nie wolno krzyżyka dawać na drogę, bo to nie uchodzi .Teraz to można " sierp i młot" "P.O" , Spij z Panem Butem,niech ci cholewa dopomoże ".
Andrzej 15.10.2010 godz. 17:52
No i pożegnaliśmy prezesa. Krzyżyk na drogę i proponuję wysłać tą drogą jeszcze Marka Króla. Swoją drogą, gdy słyszę tytuł "Słowa z głowy" to jakoś chce mi się zamienić wzmiankowaną w tytule głowę na zupełnie inną część ciała.
Gondon Jerzy z nad Wisły. 15.10.2010 godz. 12:22
Magdaleno a płacicie Towarzyszko abonament R.T.V...Sami Towarzysze na tych wpisach.Znam ich od lat.Czuć kilometr pod wiatr.I co dalej Towarzysze.Stworzycie Nową Polskę Ludową?Nie macie szans,bo nie ma już Wielkiego Brata,ale starajcie się,może Wam się uda.
Magdalena 14.10.2010 godz. 21:59
Popieram pracowników Radia. Całe to zamieszanie to kompromitacja o nazwisku Rdesiński - dla tak dobrego i znanego Radia. Wierzę, że zwycięży profesjonalizm i rzetelność, z którego Radio słynie a nie prywata i polityczne rozgrywki. Pracownicy walczcie o swoje, Poznań jest po Waszej stronie.
zygmunt 14.10.2010 godz. 20:57
Człowiek SLD

39-letni Rafał Rastawicki szefem TVP 2 został w ubiegłym roku z rekomendacji SLD. Przed laty był dziennikarzem dziennika „Trybuna” (już się nie ukazuje) i wicedyrektorem TVP1 ds. programowych. Po odejściu Roberta Kwiatkowskiego z funkcji prezesa TVP Rastawicki został rzecznikiem prasowym KRRiT, której szefową była wówczas Danuta Waniek. W kampanii wyborczej 2005 r. zawiesił pracę w KRRiT, by wspomóc SLD. Z informacji Krajowego Rejestru Sądowego wynika, że Rafał Rastawicki od marca 2007 r. do października 2008 r. był członkiem zarządu Instytutu Problemów Strategicznych. W dokumentach KRS czytamy, że razem z nim w IPS zasiadali m.in. Andrzej Anklewicz, były funkcjonariusz SB zajmujący się rozpracowywaniem opozycji demokratycznej, a po 1990 r. funkcjonariusz UOP, wicedyrektor gabinetu szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego i doradca Józefa Oleksego. Kolejnym działaczem IPS był Jan Bisztyga, płk SB wywiadu PRL, ambasador PRL w Grecji i Wielkiej Brytanii, kierownik wydziału propagandy KC PZPR, po 1989 r doradca premiera Leszka Millera.

W Instytucie razem z Rastawickim pracował też Jerzy Kucharenko, funkcjonariusz śledczy SB i UOP, Jerzy Jaskiernia, wieloletni działacz PZPR zarejestrowany przez wywiad PRL jako tajny współpracownik, sekretarz PRON, po 1990 r. minister sprawiedliwości, i Zbigniew Siemiątkowski, działacz PZPR, a po 1990 r m.in. minister spraw wewnętrznych (1996–1997) w rządzie SLD.

„Hieny Roku” w TVP

Z Rastawickim do TVP wrócili dziennikarze Przemysław Orcholski i Grzegorz Nawrocki. Obydwaj są niechlubnymi laureatami „Hieny Roku” przyznawanej przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich za nierzetelność.

Przemysław Orcholski dostał „hienę'” za to, że jako reporter „Wiadomości'” w 2003 r. skomentował błędy w oświadczeniu podatkowym ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, a sposób jego prezentacji SDP uznało za nierzetelną manipulację. „Orcholski feruje wyroki, oceny i sugestie, zapominając podać informację, że 150 polityków popełniło podobny błąd w oświadczeniach podatkowych” – uzasadniało SDP.

Z kolei Grzegorz Nawrocki i Witold Krasucki byli autorami pamiętnego dokumentu Dramat w trzech aktach (a raczej politycznej agitki), który oskarżał Lecha i Jarosława Kaczyńskich o to, że tolerowali u polityków Porozumienia Centrum przyjmowanie pieniędzy z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Film został wyemitowany w dwóch odcinkach (trzeci nigdy się nie ukazał) w czerwcu 2001 r., tuż po formalnym powstaniu Prawa i Sprawiedliwości, a przed wyborami samorządowymi i parlamentarnymi. Uzasadniając przyznanie tytułu „Hien Roku” SDP w 2001 r. napisało, iż Krasucki i Nawrocki „nie zachowali bezstronności w relacjach, rzetelności i dokładności w informacjach, nie przedstawili dokumentów mogących potwierdzić finansowanie znanych polityków ze źródeł FOZZ, ponadto manipulowali materiałami filmowymi”. W uzasadnieniu nagrody podkreślono współodpowiedzialność osób, które zdecydowały o emisji filmu na antenie TVP. O emisji Dramatu zadecydował właśnie Rafał Rastawicki. Bracia Kaczyńscy złożyli wówczas pozew przeciwko TVP i w 2004 r. na mocy zawartej ugody zostali przeproszeni za emisję Dramatu w trzech aktach przez ówczesne władze TVP, na czele których stał Jan Dworak.

zygmunt 14.10.2010 godz. 20:49
Teraz dopiero będzie partyjniactwo.S.L.D. ostrzy zęby na prezesurę w R. M. Dwójka T.V.P.już jest w ich rękach.Czyli "Upiory" powracają.
Agnieszka 14.10.2010 godz. 20:18
Trzymam kciuki za Radio Merkury i jego dziennikarzy. To straszny obciach, ta cała "prezesura", styl jej otrzymania i uprawiania... a cieszyliśmy się, że parę lat temu Merkury jako jedyna rozgłośnia w Polsce oparła się politycznym grom i partyjnemu dzieleniu łupów. Teraz mam nadzieję, że ta sytuacja jest przejściowa i szybko wszystko wróci do normy. Bez pana Rdesińskiego.
Marcin 14.10.2010 godz. 19:16
Popieram Prezesa. Nareczcie daje się słuchać tego radia. Muza inna i ta Nowakowska poleciała. Brawo Rdesiński!
Marcin 14.10.2010 godz. 19:16
Popieram Prezesa. Nareczcie daje się słuchać tego radia. Muza inna i ta Nowakowska poleciała. Brawo Rdesiński!
Tomek 14.10.2010 godz. 14:09
Całkowicie popieram załogę Radia - jestem z wami!
Krzysiek 14.10.2010 godz. 12:40
Witam.
Popieram zaloge Radia Merkury. Trzymam za Was kciuki.
Natalia 14.10.2010 godz. 12:36
Wielkie poparcie z mojej strony dla Pracowników Radia Merkury!!! Stoicie po właściwej stronie. Walczcie o swoje racje, zdrową atmosferę, profesjonalizm i rzetelność, Popieram WAS!!!
Zbigniew Kozub 14.10.2010 godz. 11:18
Gorąco popieram Załogę Radia Merkury. Bądźcie silni i dzielni. Dość już prymitywnego partyjniactwa w radiu publicznym.
Wienio 13.10.2010 godz. 23:01
Filip, a może ty po prostu weź tych sześć średnich pensji i idź do mamy, co? Pod spódnicą jest bezpiecznie, sympatycznie, a związki zawodowe nie pokrzykują, a opinia publiczna nie jęczy i nie złorzeczy, a i robić nic nie trzeba - jak teraz, gdy siedzisz na tej prezesurze bez sensu.

A mówiąc poważnie: kuriozalne to radio, kuriozalna firma, w której szef publikuje na własnej stronie listy otwarte we własnej prywatnej sprawie i który lata z konferencjami po mieście, dopominając się o zwiększenie wypłaty dla siebie i zazdroszcząc zarobków innym. Filipie, podrap się po... i punknij w czoło. Kompromitujesz siebie, kompromitujesz radio, kompromitujesz ramówkę, bo ty się chłopie w żadnych ramach nie mieścisz. Ty, jak Kaczor, mieścisz się wyłącznie POD ramą. Ten format.
Pepe 13.10.2010 godz. 22:36
Pan Prezes kontratakuje i oto wyraża swoją troskę, aby spółka nie straciła wymaganej prawem reprezentacji. Przed odszkodowaniami ostrzega (a może i nimi grozi, czort jeden wie). Wytyka stawiającym mu zarzuty, że brak dla nich "twardych" podstaw. No i przede wszystkim jednak swoje dokonania podkreśla, jak on to dzielnie rzekome nieprawidłowości i nadużycia poprzedniego zarządu wykrywa...
Panie Prezesie, daruj Pan sobie!
O reprezentację spółki niech Pana Prezesa głowa nie boli. Przepisy ksh potrafią sobie poradzić z każdym przypadkiem braku należytej reprezentacji spółki kapitałowej. Z całą pewnością poradzą też sobie z brakiem Pana Prezesa.
O potencjalne roszczenia odszkodowawcze również niech Pan Prezes się nie martwi. Nawet gdyby zaistniały, nie byłyby w stanie wyrządzić spółce wiekszej szkody, niż same żądania Pana Prezesa, o których można się dowiedzieć z prasy.
Panu Prezesowi należy chyba też zwrócić uwagę, skoro wytyka rzekomy brak "twardych" podstaw do stawiania mu zarzutów, że działanie na szkodę spółki nie musi wcale wynikać z dokumentacji spółki. Zakładam, że Pan Prezes doskonale o tym wie, że jako członek zarządu jest upoważniony do prowadzenia spraw spółki a wszystkie aspekty tego uprawnienia Pana Prezesa nie wynikają a wręcz nie mogą nawet wynikać z zawartości dokumentów. Nieudokumentowanym słowem, czynem czy też gestem Pan Prezes również jest w stanie zaszkodzić spółce i najwyraźniej - w ocenie jedynego akcjonariusza spółki - to czyni.
Last but not least - niech Pan Prezes jeszcze poczeka z chełpieniem się dokonaniami na gruncie wykrywania rzekomych "nadużyć". Na ludzi składających pochopne doniesienia do prokuratury też jest odpowiedni paragraf. Nie życzę Panu Prezesowi, aby się okazało, że w jego przypadku on znajdzie kiedykolwiek zastosowanie. Gdyby tak się stało, prędzej czy później Pan Prezes z pewnością nie będzie mógł już pisać, że nie jest spełniona żadna z przesłanek do odwołania Pana Prezesa. Przynajmniej jedna mogłaby się w takim przypadku spełnic. I to ta najbardziej dla Pana Prezesa nieprzyjemna.
słuchacz j 13.10.2010 godz. 18:52
Sposób przejęcia władzy nad Radiem Merkury oraz to, jak jest ono teraz kierowane, głęboko zawstydza i budzi grozę pomieszaną z gorzkim śmiechem. Taka sytuacja to policzek dla rzetelnych Wielkopolan. Popieram protest radiowców Merkurego.
Tomasz Pokrzywniak 13.10.2010 godz. 18:17
Całkowicie popieram zespół Radia Merkury. To skandal, że ktoś taki jak Filip Rdesiński kieruje tym radiem! To co piszę jest tak oczywiste, że szkoda czasu na uzasadnienia.
pawel 13.10.2010 godz. 14:02
Swietnie, ciesze sie z reakcji zespolu Radia Merkury! Mam nadzieje ze niebawem radio wroci do stanu sprzed Rdasinskiego!
Basia Zet 13.10.2010 godz. 04:01
Pan Prezes (PiS-u) wyraźnie mocno nie lubi Poznania, nie zna (Libicki, karpie etc.) i boi się Wielkopolski, więc reaguje jak małe zwierzątko agresją. Dlatego dał nam Filipem Rdesińskim w twarz i w serce (ukochane w Poznaniu radio Merkury). Ale tu się przejechał - my nie odpowiadamy na zniewagi histerią, krzykami, obrazą i "ja panu nie przerywałem"..My zwyciężaliśmy w buntach i protestach (1918/19, 1956) bez hałasu, opracowując skutecznie strategię przywracania moralnej normalności. Proponuję więc wziąć przykład z postępowania amerykańskich prawników z Al Capone - wszyscy wiemy kim jest ten pan, więc sprawdźmy mu PIT-y, może ściągał w szkole, może niepłacenie abonamentu za radio, moze ma jointa w kieszeni, może jechał setką na ul. Solnej itp. I najważniejsze - dajmy mu poważne zadanie do wykonania, np. samodzielną analizę księgowości radia z opracowaniem modelu oszczędzania kosztów, kolokwium z wiedzy na temat radia i innych mediów etc. Czy prezes PiS-u Kaczyński zna odpowiedź na pytanie, na co zdecydowałby się p. F. Rdesiński, gdyby miał do wyboru żmudne i pracochłonne ślęczenie godzinami nad profesjonalnym biznes planem radia Merkury i jego założeniami programowymi a przytrzymywanie papierowych rogów jelenia na głowie i wznoszeniem okrzyków "Harlekiny dla sędziny" na sali sądowej? My wiemy, co wybrałby obecny prezes radia Merkury. My też wiemy, że obecny problem radia nie jest kwestią innych poglądów prezesa Rdesińskiego, gdyż on takich w ogóle nie ma. Jego polityczna i światopoglądowa biografia rozciągnięta jest bowiem na całej skali "lewica - prawica". Problemem jest raczej to, że Filip Rdesiński uwielbia być na zdjęciach w gazetach, gdy za nogi i ręce niosą go policjanci, a żmudna praca jest dla niego obrzydliwa (nigdy nie uwierzę, że Filip Rdesiński sam siedział nad powyższym długim listem do przewodniczącego KRRiT, Jana Dworaka) . To człowiek urgent action, a nie mozolnych codziennych czynności w poważnej firmie. Droga Załogo Radia Merkury, przeczekajcie, spokojnie, wytrzymajcie jeszcze trochę (np. do momentu, kiedy prezes Rdesiński będzie musiał podpisywać urlopy wypoczynkowe, macierzyńskie, pożyczki, wejściówki na parking, dać podwyżki niektórym ze swoich protegowanych itp., a nie - co uwielbia, bo się o tym pisze - wyrzucać z anteny legendarną Ninę Nowakowską), Prezesura Filipa Rdesińskiego to będzie tylko "wesoły" moment w tradycji, mądrości, odwadze i niezależności Radia Merkury, bez żadnego uszczerbku dla jego wizerunku..Załogo ! Trzymajcie się ! Wierzcie, że oliwa zawsze sprawiedliwa.
sluchaczka 12.10.2010 godz. 23:44
Nareszcie sygnal zalogi! Popieram Was, ciesze sie z Waszej reakcji, dobrze, ze protestujecie. Najwyzsza pora. Tesknie za starym, profesjonalnym i bezstronnym Radiem Merkury. Za moim Radiem Merkury.
Tomek Malc 12.10.2010 godz. 22:34
Popieram Pana Prezesa. Zycze powodzenia w walce o niezaleznosc Radai Merkury.
Beata Anna Polak 12.10.2010 godz. 21:43
Również popieram protest dziennikarzy Radia Merkury. To jest rzeczywiście niepojęte, że partyjniactwo odradza się w formule wydawałoby się dawno odeszłej do lamusa. Straszne to jest i trzeba ciąć u podstaw.
Jarosław 12.10.2010 godz. 21:38
Popieram pracowników!
JP 12.10.2010 godz. 21:35
Widzi Pan, Panie Rdesiński, z Panem problem jest taki. Pan jest jako ten wrzód na niecałkiem zdrowym tyłku. Trudno powiedzieć, by Radio Merkury pod poprzednim zarządem stworzyło jakąś formułę niepowtarzalności, osiągało rekordy słuchalności nawet na ścisłym rynku Poznania i rozwijało się pod względem finansowym i merytorycznym w kosmicznym tempie. Nie, tego nie da się powiedzieć. Ale o byłym zarządzie, Panie Szanowny, można powiedzieć jedno - to byli profesjonaliści. Także Nina Nowakowska, którą Pan był raczył wypluć - mimo wielu swoich wad - to była profesjonalistka.

Pan, Panie Rdesiński, profesjonalistą nie jest. Nie ma Pan radiowego głosu, więc na antenę nikt Pana nie wpuści - w dawnych latach nikt normalny nie dałby Panu karty mikrofonowej, to pewne. (Fakt, paru innym gwiazdom też.) Nie ma Pan żadnego doświadczenia w zarządzaniu spółkami prawa handlowego, bo Naszość spółką nie jest, a Pan nigdy wcześniej członkiem zarządu nie był. Członkiem... może tak, ale nie w spółce, która ma wielomilionowy majątek, która ma kilkadziesiąt ludzi na etatach - o nich trzeba dbać, płacić, zarządzać nimi, być liderem - wreszcie: nie w spółce, która powinna być emanacją niezależności, obiektywizmu, profesjonalizmu dziennikarskiego.

Pana jedyną umiejętnością jest zdolność znalezienia się w odpowiednim czasie w pobliżu Jarosława Kaczyńskiego i jego współplemieńców z sekty zwanej PiS. Pana umiejętność to zadyma, bo przecież - Pan o tym świetnie wie - dziennikarz z Pana jak z koziej d... wulkan. Ot, taki jak poziom Gazety Polskiej, głównego źródła Pańskich wiadomości, źródła wiedzy o świecie i jego potwornościach.

Więc: wrzodem na tyłku będąc wszedł Pan do radia, do którego otwarły Panu drzwi polityczne koneksje. Nic więcej. Nie zostawi Pan w radiu po sobie żadnej nowej wartości (bo przecież nie jest nową wartością Marek Król - aparatczyk uwłaszczony na majątku RSW, dziś prawica IVRP), nie wniesie Pan nic nowego, nowoczesnego, nic własnego. Bo zero dodane do każdej liczby nie podnosi jej wartości. Coś Pan jednak zostawi... co? Skłócony totalnie zespół, w którym jedni przeciwko drugim zaczynają warczeć - zamiast tworzyć kreatywny, spójny team. Zostawi Pan smród polityki, która dokonała zamachu na publiczne radio. Zostawi Pan może kilku kolegów - zięciów, teściów, wujów i wujków - zostawi Pan także zrujnowane finanse i perspektywę rozwoju w horyzoncie tygodnia, nie lat.

Pan, proszę Pana, nie powinien być prezesem. Powinien się Pan uczyć, szukać, burzyć i budować. Powinien Pan poznać tajniki przywództwa, technikę zawodu dziennikarskiego, a przede wszystkim - zasady jego etyki. Pan powinien pójść do podstawowej szkoły dziennikarskiej - i jako jej absolwent trafić np.do Niny Nowakowskiej, żeby pomóc jej w researchu. Później - może - dopiero później powinien Pan awansować.

Uczyć się, misiu. Uczyć. Bo każdy z Pańskich podwładnych rozkłada Pana na obie łopatki wiedzą i umiejętnościami dziennikarskimi. O zdolnościach menedżerskich nie wspomnę; Pan, zdaje się, nawet dwutygodniowego kursu na członków rad nadzorczych spółek skarbu państwa nie skończył, o praktyce nie wspomnę.

Zrobiono krzywdę radiu - a firma taka jak radio powinna być święta - i zrobiono krzywdę Panu. Bo ktoś wmówił Panu, Panie Rdesiński, że może Pan bezkrytycznie używać tytułu prezes, że może Pan reprezentować ważną grupę zawodową, że ma Pan jakiś tytuł do pisania listów otwartych do ministra, że może Pan mieć dzięki temu jakąś pozycję w lokalnej społeczności. Pan jej nie ma, proszę Pana. Pan ma tylko znajomych w PiS, a świat jest odrobinę pełniejszy.

Szkoda, że zabrakło Panu instynktu samozachowawczego. Wystawili Pana cwaniacy z rady nadzorczej - sami nie kwapiąc się do objęcia sterów w radiu - wystawili Pana jako sztyfta, dla jaj, dla zadymy, no i żeby spodobać się Jarkowi Kaczyńskiego i jego akolitom w Poznaniu. Za dzień-miesiąc-dwa pójdzie Pan na bruk, żaden pies za Panem nie zawyje, żadna panna nie zapłacze.

Więc - niech Pan spojrzy w lustro i powie sam do siebie: Filip-Michał-Rdesiński - na co ci to było, Grzegorzu Dyndało? Com ucznił, co zmieniłem, jakie piętno odcisnąłem?

Wrzód na tyłku, gdy go nacisnąć, pęknie. Pan już pęka - śląc te listy, robiąc konferencje, bijąc się z cieniem-niewidzialnym przeciwnikiem. Co Pan osiągnie? Nic. Literalnie nic. Może więc lepiej pozostawić po sobie choćby lekkie wrażenie posiadania honoru, klasy, godności? Może lepiej zrozumieć sens słów - dziecko, nie nadajesz się do tego, to cię przerosło?

Panie Filipie, kończ Pan. Dla własnego dobra - w perspektywie życia, które jeszcze przed Panem. Dla dobra radia i żeby skończyć z tym obciachem, którym jest Pańska prezesura.
Tomasz Polak 12.10.2010 godz. 21:25
Popieram dziennikarzy Radia Merkury. Jak każde medium publiczne ma ono być narzędziem otwartej wymiany myśli, a nie łupem partyjno-politycznym. Prezes Rdesiński nie tylko tego nie rozumie, ale swoim sposobem działania próbuje narzucić coś przeciwnego. Apel do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o odwołanie prezesa Rdesińskiego jest wołaniem o przywrócenie porządku publicznego.
Krzysztof Trybuś 12.10.2010 godz. 21:20
Z pełnym przekonaniem popieram stanowisko zespołu Radia "Merkury", obecna prezesura, sposób kierowania radiem jest czymś ogromnie zawstydzającym, najwyższy czas położyć temu kres!
JAROSŁAW TYPAŃSKI 12.10.2010 godz. 20:56
100% POPARCIA DLA PRACOWNIKÓW RADIA , BĘDZIE DOBRZE, PO BURZY ZAWSZE WYCHODZI SŁOŃCE :)
krystyna 12.10.2010 godz. 20:36
Trzymam za Was kciuki i bardzo liczę, że to już koniec tego oszołoma ! Przecież jak tak dalej pójdzie to całkiem stracicie słuchalność.
Ania 12.10.2010 godz. 19:56
Uważam, że jak najszybciej powinno dojść do odwołania obecnego prezesa aby poznańskie radio ponownie stało się obiektywną i działającą sprawnie instytucją. Podpisuję się pod listem pracowników radia!
Wojciech M 12.10.2010 godz. 19:55
Największe draństwo obecnego prezesa polega na tym, że zamiast normalnie zawiadywać firmą, dodajmy firmą znaną i ważną dla Poznania zajął się zatrudnianiem znajomków, tworzeniem etatów i niszczeniem Radia. Z ogromną przyjemnością słuchałem tego apolitycznego radia, znałem z eteru kilku redaktorów. Bardzo żałuję, że Radio niszczeje na naszych oczach. Całkowicie popieram pracowników Radia, którzy w miarę swoich możliwości przeciwstawiają się idiotycznej polityce p. prezesa. Im szybciej odejdzie tym lepiej dla wszystkich. Apeluje do rady nadzorczej i krajowej rady - ratujcie Radio Merkury!!! Odwołajcie oszołoma z politycznej synekury!!! Czekam na ruch związkowców. Chętnie ruszę wraz z nimi na pikietę, by poprzeć ich żądania odwołania prezesa.
PS jutro kontaktuję się ze związkami zawodowymi w radiu merkury. Trzeba powiedzieć dość!!!
Dominik 12.10.2010 godz. 19:03
Od pewnego czasu obserwuję sytuację radia i to co się o nim pisze. Byłem oburzony w czasie gdy stanowiska radiowe były obsadzane z klucza partyjnego gdy mówiło się od odpolitycznieniu mediów. Ponadto, odchodząc od polityki, musi się dziać niedobrze jeśli pracownicy i związki zawodowe stają w opozycji do prezesa. Lata wcześniejsze pokazały że gdy we władzach radia zasiadały odpowiedzialne i kompetentne osoby nie dochodziło do takich sytuacji, a radio dynamicznie potrafi się rozwijać. Ostatnia sprawą, o której napiszę to niezrozumiały dla mnie fakt jak osoba o skrajnych poglądach może piastować takie stanowisko. Radio/media powinny być obiektywne, a nie zapewni tego ktoś kto na wszystko patrzy przez swój wąziutki światopogląd.
Uważam że KRRiT powinna szybko przedsięwziąć niezbędne kroki by zmienić ten stan rzeczy.
W 100% popieram pracowników radia.
Krzysztof Podemski 12.10.2010 godz. 18:04
Znam Ninę Nowakowską, Piotra Frydryszka i Wojciecha Biedaka od ćwierć wieku, z czasów w których nie tylko mądrość ale i odwaga były w cenie. Pamiętam również, obecnego prezesa, mojego byłego studenta, znanego w moim Instytucie z politycznych zadym, skrajnych poglądów i rzadkiego uczestniczenia w zajęciach. To,że 20 lat po odzyskaniu niepodległości, moje państwo, demokratyczna Polska nie potrafi poradzić sobie z tak niewłaściwą osobą na tak ważnym stanowisku i pozwala jej na niszczenie publicznego radia i tak zasłużonych dla Poznania i Wielkopolski ludzi jest dla mnie, socjologa zajmującego się zawodowo wyjaśnianiem społecznych i politycznych mechanizmów, po prostu niepojęte!
JANEK Z RATAJ 12.10.2010 godz. 17:00
Popieram w 100% list dziennikarzy Radia Merkury.
To smutne , że Prezesem jest Pan P.Rdesiński nie mający pojęcia o pracy w radiu. Natomiast Pan Rdesiński jest mistrzem w obniżaniu poziomu programów Radia Merkury - jako decydujący. Np. felietony Pana Marka Króla / były naczelny "Wprost''/ - to kolejny przykład na nie. Można dyskutować na temat strony merytorycznej audycji Pana Króla , ale dykcja , sposób narracji to skandal!
Pamiętam wywiad Pana Rdesińskiego dla TV WTK. Wielka żenada - śmiechu warte.
Pozdrawiam dziennikarzy Radia Merkury - życzę owocnych rezultatów walki.

Ula 12.10.2010 godz. 16:13
Wypowiedż P.Rdesinskiego juz w chiwli powołania go na Prezesa Radia Merkury wywołała u mnie zdziwienie że taka osoba może być Prezesem takiego wspaniałego radia.Słuchałam wypowiedzi Pana Rdesinskiego na paśmie telewizji WTK i była to wypowiedz o płaceniu abonamentu.P.Rdesinski wypowiedział sie ze abonamentu nie płaci,nie ma zarejestrowanego radioodbiornika i cóż osłupiałam! Jak moze być Prezesem osoba nie słuchająca radia ,nie płacaca abonamentu ! Pozdrawiam serdecznie,wasza słuchaczka płacaca abonament i z czystym sumieniem słuchająca waszego wspaniałego radia.
Kaisa 12.10.2010 godz. 15:08
Solidaryzuję się w 100% z działaniami pracowników Radia Merkury!!! walczcie !!
Basia 12.10.2010 godz. 14:58
Bardzo mocno popieram dziennikarzy Radia Merkury!!! Trzymajcie się
Tadeusz 12.10.2010 godz. 13:36
Brawa dla pracowników!! Trzymam za Was kciuki!!!
anna 11.10.2010 godz. 22:48
jako wielkopolanie jestesmy związani z Radiem Merkury. zawsze odpowiadał nam styl pracy dziennikarzy Merkurego, jako osób bezstronnych - pracowników publicznego medium. dlatego wspieramy dziennikarzy w ich sporze z pełniącym obowiązki prezesa Radia Merkury Filipem Rdesińskim. szanowni Państwo trzymamy kciuki za Waszą wygraną!!! mamy nadzieję, że nastąpi moment, w którym i my słuchacze będziemy mogli odetchnąć z ulgą ))))
Michał Kucharski 11.10.2010 godz. 22:48
Słowa uznania dla pracowników Radia Merkury!
Cieszę się, że pracownicy Radia przeciwstawili się p. Rdesińskiemu i upolitycznianiu publicznej rozgłośni. Solidaryzuję się także ze skandalicznie potraktowaną panią redaktor Niną Nowakowską. Miejmy nadzieje, że pan prezes szybko ustąpi miejsca osobie kompetentnej, doświadczonej i bez politycznego nadania. Nie trudno zrozumieć postawę pracowników Radia, którzy od wielu lat świadczą o swoim profesjonalizmie i przywiązaniu do demokratycznych standardów swoją pracą. A słuchaczom nie pozostaje nic innego jak stanąć po ich stronie.
Powodzenia drodzy państwo i przyjaciele!
anna 11.10.2010 godz. 22:46
jako wielkopolanie jestesmy związani z Radiem Merkury. zawsze odpowiadał nam styl pracy dziennikarzy Merkurego, jako osób bezstronnych - pracowników publicznego medium. dlatego wspieramy dziennikarzy w ich sporze z pełniącym obowiązki prezesa Radia Merkury Filipem Rdesińskim. szanowni Państwo trzymamy kciuki za Waszą wygraną!!! mamy nadzieję, że nastąpi moment, w którym i my sluhacze będziemy mogli odetchnąć z ulgą ))))
Ita Wachowska, Tadeusz Janiszewski 11.10.2010 godz. 22:21
Solidaryzujemy się z działaniami pracowników Radia Merkury!!!
Mamy pełne zaufanie do pracowników Radia, którzy od wielu lat dbają o demokratyczne wartości na antenie Radia i podobnie jak wyrzucona przez p. Rdesińskiego, redkator NIna Nowakowska (co było skandalicznym posunięciem), zapewniają wysoki poziom prezentowanych audycji.
Mamy nadzieję, że wraz z jak najszybszym odejściem p. Rdesińskiego - redkator Nowakowska wróci do pracy w Radiu.
przemo 11.10.2010 godz. 13:58
Mają Państwo moje duchowe wsparcie w dalszych działaniach, bo wiem jak trudno jest pracować w takich warunkach. Współpracowałem jedynie z jednym z Was i profesjonalizm z jakim miałem do czynienia powinien być stawiany jako przykład.
PS:
Jak to mawiają dzieci: „oliwa sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa”.
JA 11.10.2010 godz. 13:35
List otwarty Zespołu Radia Merkury S.A

My, niżej podpisani pracownicy Radia Merkury, stajemy przed koniecznością zajęcia stanowiska we własnej sprawie. Nasza Firma, która jest dla nas jedną z najwyższych wartości, stała się politycznym łupem. Kierowanie Radiem Merkury, instytucją ukonstytuowaną, by służyć mieszkańcom regionu, powierzono człowiekowi, który - naszym zdaniem - nie posiada odpowiednich kompetencji i kwalifikacji, oraz który –według nas - manifestacyjnie służy jednej opcji politycznej.
Przeszłość polityczna i organizacyjna pana Filipa Rdesińskiego była nam dobrze znana już w chwili powołania go na stanowisko, dlatego obawialiśmy się upolitycznienia Radia Merkury, z czym przez ostatnie 20 lat, nie mieliśmy do czynienia. Ze sceptycyzmem podeszliśmy więc do pierwszego spotkania z panem Filipem Rdesińskim, na którym złożył on deklaracje w sprawie kierowania Radiem, zapewniając o swojej politycznej neutralności, uznając zespół za profesjonalny, obiecując niezatrudnianie osób z zewnątrz. Niestety pan Filip Rdesiński złamał wszystkie te obietnice. Zatrudnił doradców związanych z organizacją, do której należał, bądź należy i redakcją ultraprawicowej gazety, w której stopce nadal figuruje. Stworzył także stanowisko kierownicze, którego nie ma w Regulaminie Organizacyjnym firmy, po to, by zatrudnić kolegę z tej gazety, a antenę udostępnił publicystom spoza rozgłośni, których jakość pracy – w naszej ocenie - urąga standardom Polskiego Radia.
W ostatnim czasie pan Filip Rdesiński forsuje pomysł zmian organizacyjnych, które – jak sądzimy – mogą umożliwić mu zatrudnianie kolejnych osób z jednej, bliskiej mu, opcji politycznej. Groziłoby to dalszym rujnowaniem reputacji Radia Merkury oraz mogłoby prowadzić do strat finansowych zagrażających bytowi Spółki. Wszystko to pan Filip Rdesiński próbuje robić wyłącznie jako pełniący obowiązki prezesa Radia Merkury, bowiem jego kadencja zakończyła się 4 września, wraz z nowelizacją tzw. “ustawy medialnej”.
Wobec tych wszystkich posunięć i kolejnych planów, załoga Radia Merkury zdecydowała się na wystąpienie w sposób formalny przeciwko działalności p.o. prezesa uznając, że nie ma on mandatu do podejmowania jakichkolwiek strategicznych decyzji. Dwa, działające w naszej firmie, związki zawodowe wstąpiły na drogę sporu zbiorowego, nie wykluczając przy tym najbardziej radykalnych form protestu, a Rada Pracowników odmówiła współpracy z panem Filipem Rdesińskim.
W tej sytuacji zwracamy się do Tych, dla służenia którym nas powołano, do Słuchaczy. Uważamy, że wymaga tego elementarna uczciwość. Chcemy, by wiedzieli Państwo, że robimy wszystko, by w sposób legalny uniemożliwić panu Filipowi Rdesińskiemu działanie na niekorzyść Radia oraz jego anteny jako narzędzia pluralistycznej służby społeczeństwu Wielkopolski. Wierzymy, że Wielkopolanie są ludźmi szczególnie wyczulonymi na sprawy uczciwości i wesprą nas moralnie w sprzeciwie wobec hucpy politycznej, z którą mamy do czynienia w Radiu Merkury.

List podpisało kilkudziesięciu pracowników Radia “Merkury”S.A.
JA 11.10.2010 godz. 11:43
lecisz, prawicowcu, lecisz !!!