Takie informacje przekazał dziennikarzom wiceprezydent miasta Arkadiusz Stasica. Wiceprezydent przyznał, że bezpośrednio po nawałnicy, nie dostał z ZOO prawdziwych informacji. "Poinformowano mnie, że poza jedną kuną żadne zwierzę nie uciekło. Jak się okazuje, nie była to prawda" - powiedział Stasica i dodał, że słyszał o niedźwiedziu, który na szczęście nie wydostał się poza teren strzeżony.
Wiceprezydent poprosił o wyjaśnienie sprawy. W piątek część pracowników ogrodu i obrońcy zwierząt skarżyli się miejskim radnym na dyrektora ZOO. Zarzucają mu między innymi złe traktowanie zwierząt. Wiceprezydent w rozmowie z naszym reporterem przyznał, że myśli o zwolnieniu dyrektora ogrodu.
Dyrektor ZOO Aleksandra Niwelińskiego nie było na obradach komisji Rady Miasta. Nie odbierał też telefonu od naszego reportera.
A misiu rzeczywiście jest przygnębiony, bo dowiedział się, że w związku z przygotowaniami do świętowania rocznicy "chrztu" Polski, jak i związanymi z tym ogromnymi kosztami misiom, jak i innym bydlętom zostaną obcięte stawki żywieniowe.
zamiast rozszerzenia uprawnieʼn dla stworzeʼn które bez wyroku odsiadują
swoje dożywocie w ośrodkach zamkniętych i "strzeżonych"
"-gdyż spółka Poznaʼnskie z.o.o. ,do nich należy .
Misiu !.Naczelne to też małpy i czasami robią takie rzeczy ... (uff!) które tylko małpa potrafi !
MIŚ !
Mało ! Rządam by Jezioro Maltaʼnskie przeeznaczyć dla Hipopotamów a Rusałkę dla Fok !
Dobrze że nie ma tam WIELORYBÓW ,gdyż wszystkie delikatesy i sałatki z makreli i śledziowe
pojechałby do brzucha ... .