Jak przekonują światła i zamontowane razem z nimi sygnały dźwiękowe ułatwiały im przejście przez ulice. Teraz boją się, że wpadną pod samochód. - Władze miasta uważają, że to usprawnia ruch samochodów i pieszych. Niestety dla nas, osób niewidomych, jest to niebezpieczne, bo przechodzimy z duszą na ramieniu bojąc się czy kierowca zauważy nas na przejściu - mówi Mariusz Koczorowski.
Urzędnicy sygnalizacje wyłączają na stałe. Tak zrobiono już na ulicach: Ratajczaka, 27 Grudnia oraz Świętym Marcinie. Ulice są zwężane, jest też wprowadzane ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę. Dla niewidomych przed przejściami dla pieszych montowane są też tak zwane guzy, czyli wybrzuszenia w chodniku, które informują niewidomego o tym, że zbliża się do ulicy.
Adam Michalkiewicz/szym