- Jeśli chodzi o udary liczy się każda minuta. Musieliśmy tym ludziom pomóc, musieliśmy ich ratować. Niestety, teraz mamy przez to poważne problemy - mówi Janusz Nowak, dyrektor szpitala w Nowym Tomyślu.
Jeśli szpital w sporze z Narodowym Funduszem Zdrowia nie odzyska pieniędzy, czekają go poważne kłopoty. Teoretycznie NFZ musi zapłacić za zabiegi ratujące życie. Ale NFZ tych pieniędzy nie ma. Szpital skierował więc sprawę do sądu. Niespodziewanie NFZ przed sądem stwierdził, że świadczenia nie ratowały życia, a Sąd Okręgowy oddalił sprawę wz. brakami w dokumentach.
Teraz sprawą zajmie się Sąd Apelacyjny w Poznaniu. Pierwsza rozprawa 15 października.