W grudniu 2011 roku na terenie budowy przewrócił się dźwig. Poszkodowanych zostało dwóch pracowników. Jeden z nich zmarł w szpitalu. Operator dźwigu uciekł wtedy z miejsca wypadku. Dziś prokurator zażądał dla niego ośmiu lat więzienia.
Prokurator oskarżył Tadeusza M. o spowodowanie katastrofy, która zagrażała wielu osobom. Jak mówił w mowie końcowej - oskarżony w momencie wypadku był nietrzeźwy.
Obrońca oskarżonego odpowiadał, że opinie biegłych, dotyczące stanu trzeźwości Tadeusza M., są sprzeczne. A główną przyczyną wypadku było niewłaściwe utwardzenie gruntu, na którym stanął dźwig. To nie należało do obowiązków oskarżonego, nie miał nawet świadomości, że grunt jest niestabilny - przekonywał obrońca.
Obrońca wniósł o uniewinnienie. Tadeusz M. w ostatnim słowie poparł tezy obrońcy, od siebie niczego nie dodał. Wyrok zostanie ogłoszony za tydzień.
Prokurator chce dla oskarżonego także 10-letniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych i wypłaty po półtora tysiąca złotych na rzecz: poszkodowanego pracownika i Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym.
Polepsza to statystyki i normy obyczajowe w których lincz nie musi być wymieniany jako akt
skutkowo- przyczynowy .
DOBRANOC PAŃSTWU ŻYCZĄC MIŁYCH SNÓW i aby BETON NIE WLEWAŁ SIĘ DO ŁÓŻEK!
Niestety JA miałem złe sny w których widziałem katastrofę budowlaną i czarną chmurę a wynikłą z robót
budowlanych !