Teraz ruch jest po stronie Sądu Apelacyjnego, do którego odwołał się Skarb Państwa. Pełnomocnik strony kościelnej Mikołaj Drozdowicz mówi, że odszkodowanie w takiej wysokości parafii się należy, bo teren, który został parafii zabrany to ponad 200 hektarów. Biegły w pierwszej instancji wycenił wartość na ponad 6 mln zł i taką kwotę przyznał parafii sąd pierwszej instancji.
Pełnomocnik Skarbu Państwa Paulina Kycybała przekonywała Sąd Apelacyjny, że odszkodowanie jest za wysokie. - Procentowo zgłoszono 1/4 tego, co parafii zabrano, czyli 50 ha z 200 - tłumaczy Drozdowicz.
Sąd Apelacyjny może wyrok utrzymać albo odszkodowanie obniżyć do kwoty za wspomniane właśnie 50 ha. Wyrok sądu zapadnie za dwa tygodnie.
Parafia nie może odzyskać gruntów, bo w dobrej wierze kupiły je osoby prywatne.