Dr hab. Elżbieta Wojcieszyk z poznańskiego IPN uważa, nazwa powstanie jest zasadna. - To jest sprawa znaczeniowa. Chodzi o to, żeby nie umniejszać tego, co się w Poznaniu zdarzyło. Do zapalnych zdarzeń dochodziło (w tym czasie) nie tylko w Poznaniu, ale także w Bydgoszczy czy Katowicach, z tym, że wydarzenia w Poznaniu były najbardziej krwawe. Przeciwko 400 powstańcom skierowano 12 tysięcy żołnierzy - mówi.
Z kolei historyk dr hab. Konrad Białecki uważa, że nazwa Poznański Czerwiec jest bardziej trafna. - To określenie zawiera w sobie różne fazy wydarzeń: zarówno pokojową demonstrację, zdobycie więzienia czy także czyn zbrojny wokół budynku Urzędu Bezpieczeństwa. Dodatkowo nazwa Poznański Czerwiec wpisuje się w tradycję polskich miesięcy. Mieliśmy przecież Marzec 1968, Grudzień 1970, Czerwiec 1976 i wreszcie Sierpień 1980.
Historycy stosują wymiennie nazwy Poznański Czerwiec, Czerwiec 1956 i Powstanie Poznańskie.
Widmo Poznańskiego Czerwca unosiło się nad władzą ludową do końca PRL-u. Czerwiec'56 prześladował komunistów. Choć oficjalnie zrzucono na ten czas zasłonę milczenia. Analiza przyczyn buntu z 1956 roku pojawia się w dokumentach Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Poznaniu, co odkrył historyk dr Piotr Grzelczak, autor książki "Poznański Czerwiec 1956. Walka o pamięć w latach 1956-1989". Rozmawiał z nim Piotr Świątkowski. (posłuchaj)
Piotr Świątkowski/mk/szym