19-latek, który prowadził samochód bez uprawnień, stracił nad nim panowanie i wjechał na chodnik. Zabił jedną osobę, a drugą ranił. Według prokuratury, chłopak próbował wyprzedzić ojca, który jechał przed nim. 19-latek przyznał się do winy - mówi prokurator Jowita Maciaszek. - Obaj oskarżeni umyślnie naruszyli zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym - dodaje.
- Oskarżony przekroczył prędkość, ale to nie był wyścig. Do wypadku przyczyniła się awaria opony - mówi mecenas Monika Imas. - To wynika z opinii biegłego i zeznań świadków. Wypadek był nie do uniknięcia ze względu na awarię opony - dodaje.
19-latek chciał dobrowolnie poddać się karze, ale nie zgodziła się na to prokuratura. Sąd nie przychylił się do wniosku obrońcy o wypuszczenie oskarżonego z aresztu. - Będąc na wolności i wiedząc, że grozi mu surowa kara mógłby próbować jej uniknąć uciekając czy ukrywając się - powiedziała sędzia Izabela Hantz-Nowak.
Według prokuratury, do wypadku przyczynił się także ojciec 19-latka. Nie udzielił też pomocy rannym. Kolejna rozprawa - za tydzień. Dla 19-latka prokuratura chce ośmiu lat więzienia. Ojcu - za złamanie przepisów drogowych i ucieczkę z miejsca wypadku grozi kara surowsza - nawet 12 lat.
Maciej Kluczka/mk/int