Mariusz Wiśniewski chce, by szkoła "Łejery" działała tak, jak do tej pory, a nabór byłby ogólnomiejski. Szkoła miałby także przypisany mikroobwód.
"Jeżeli tak będzie, realizowany do tej pory przez "Łejery" program, jest zagrożony" - oświadczyli dziś przedstawiciele Stowarzyszenia. - Przy ogólnomiejskim naborze, do "Łejerów" nie trafią dzieci kochające teatr. Nie będzie żadnego kryterium uwzględniającego uzdolnienia czy zainteresowania - przekonuje Elżbieta Drygas.
- Wypełniamy w polskiej pedagogice pewną lukę. Zajmujemy się dziećmi, które są szczególnie wrażliwe, inne przez swą osobowość. Gdyby te dzieci trafiły do zwykłych szkół, ich talent byłby zmarnowany - mówi szef Stowarzyszenia Jerzy Hamerski. W jego ocenie pod dużym znakiem zapytania stoi misja szkoły, jeśli radni zdecydują o mikroobwodzie.
W szkole od wielu miesięcy trwa konflikt. Obecna dyrektor szkoły chce, by placówka pozostała miejska. Jerzy Hamerski i osoby z nim związane - by szkołę przejęła prywatna fundacja. Dyrektor Grażyna Daniel oświadczyła, że przedstawiciele Stowarzyszenia zorganizowali dzisiejsze spotkanie z dziennikarzami na terenie szkoły bez jej wiedzy. Jerzy Hamerski odpowiedział, że miał do tego prawo.
Jacek Butlewski/mk/szym
Teraz szykuje się “dobra zmiana”. Zróbmy zwykłą rejonówkę i przyjmijmy dzieci z rejonu bez weryfikacji, wg kryteriów miejskich. Dostaną się zatem na pewno: dzieci z rodzeństwem w szkole (w poprzednich latach takowe miały więcej punktów od miasta, ale to nie oznaczało przyjęcia – musiały zostać także laureatem bądź wyróżnionym w konkursie), dzieci rejonowe – a jaki będzie ten rejon to wcale nie wiadomo, dzieci rodzin wielodzietnych. I to tyle. Biorąc pod uwagę ogromną popularność szkoły, wiara w to, że zostanie jeszcze w każdym roku mnóstwo wolnych miejsc, to jak wiara w cuda. W ubiegłym roku dzieci z rodzeństwem, teraz mających pewność dostania się, było podobno prawie tyle, ile miejsc w klasie. Dzieci z innych dzielnic już nie mają szans. Wielka szkoda. No, ale będzie bez selekcji, czyli “ sprawiedliwie”.
Nie jest problemem zajrzeć do ustawy i uchwały miasta. Lejery przyjmą rodzeństwa swoich dzieci, dzieci z rodzin wielodzietnych (których rodzice je tam wyślą bo tez beda zainteresowani programem!!) a cała reszte bedzie kozna wybrać na podstawie choćby przeslchań (ustawa mowi że jak jest wiecej kandydatów z ta sama liczba punktów na jedno miejsce to dyrektor wybiera).
Zdaje sie, że brakuje na ten temat wiedzy. To o podstawówce.
W gimnazjum z kolei miasto - specjalnie dla Lejerow - zrobiło punkty za kontynuacje w tym samym zespole szkol, konkurs kocham teatr dostał 2 pkt (szkoda ze tak mało, ale z drugiej strony mistrzostwa Europy dostały 6...), rodzeństwa tez sa promowane. I tak, dostac sie bedzie trudno, ale dzieciakom z łejerskiej podstawówki duzo łatwiej niż innym. Oczywiście zamieszkałym w Poznaniu i z opłaconym tu podatkiem ale to problem chyba nie jest?
Logika tego przypadku, nie prawo zapisane w martwych literach.
A władz miasta nadal nie lubię. Ale w tej sprawie nie ma to nic do rzeczy.
A kto, według protestujących, miałby się inny zgłosić? pojedyncze dziecko akurat kończące przepisowy wiek (mieszkające przy tej mikroskopijnej, niezamieszkałej ulicy)? A skąd ma się takie dziecko wziąć?
Istotą tego mikroobwodu jest właśnie, by nikt nie był zdolny potraktować tej szkoły jako rejonowej, zatem cały nabór będzie się odbywał spoza "rejonu", czyli z całego miasta.
Do szkoły Łejerów nie wybierze się także beztalencie z innej części miasta, bo program szkoły jest znany i fakt przekształcenia w niby normalną szkołę miejską tego programu nie zmieni. Beztalenciom taka szkoła nie odpowiada albo zostaną odsiani jak obecnie,.
To o co chodzi?