Wyprodukowany przez bydgoską Pesę pociąg jest 22 składem, który będzie jeździć na trasach kolejowych w Wielkopolsce. Zakupy były konieczne, bo stare pociągi - rodem z PRL - nie spełniają dzisiejszych standardów i często trzeba je naprawiać. Nowe Elf-y są szybkie, nie psują się, mają klimatyzację i są wyposażone w nowinki techniczne np. w gniazdka dla urządzeń mobilnych. 22 pociągi mogą pomieścić łącznie 9900 pasażerów – w tym 4488 na stałych miejscach siedzących.
Dzięki zakupowi 22 Elf-ów prawie połowa wielkopolskich pociągów jest teraz nowa. Składy jeżdżą dużo szybciej od wysłużonych "żółtków" - EZT, czyli elektrycznych zespołów trakcyjnych.
Na odcinku Poznań - Gniezno warunki techniczne po modernizacji torów pozwalają Elf-om na rozwijanie prędkości 160 km na godzinę, co oznacza, że z Poznania do Gniezna jedzie się 25 minut. Elfy obsługują także trasę z Poznania do Konina i z Poznania do Zbąszynka.
22 Elfy kosztowały w sumie 470 milionów złotych - 191 milionów dał samorząd wojewódzki, resztę - Unia Europejska. Samorządowe władze województwa myślą o kolejnych kolejowych zakupach, ale to będzie zależało od kondycji budżetu i możliwości dofinansowania unijną gotówką.
Pociągi typu Elf są klimatyzowane. Jeden skład ma 200 miejsc siedzących. Firma PESA Bydgoszcz, która je dostarczyła, wygrała przetarg z minimalną przewagą. W końcowej klasyfikacji fabryka o niecały punkt wyprzedziła ofertę złożoną przez hiszpański CAF. Ofertę w przetargu złożyła też szwajcarska firma Stadler.
Swoją drogą - teraz inwestycje powinna być rozszerzone w tabor dowożący i umożliwiający przesiadki na Elfy, czyli kolejne szynobusy na mniej uczęszczanych trasach, ale z bardzo dobrze zsynchronizowanymi rozkładami jazdy i dużą częstotlowością kursowania.
To tak dla porównania - Koleje Mazowieckie idą do przodu i się rozwijają i dużo więcej inwestują w tabor, a Koleje Wielkopolskie - tzw. zrównoważony rozwój, czyli drepczą w miejscu.
A tym bardziej nam powinno zależeć, bo przecież Wielkopolska jest opleciona liniami kolejowymi i powinniśmy to wykorzystać. Tym bardziej, że Unia Europejska dość chętnie daje pieniądze na koleje. Poza tym nadal krajowe fundusze kolejowe nie są wystarczająco wykorzystywane w Polsce, czyli jest szansa na to, żeby Wielkopolska mogła więcej z tych pieniędzy skorzystać. Póki co mamy zrobioną jedną trasę kolejową - z Wolsztyna przez Poznań do Wągrowca - a i tak nie w pełnym zakresie, bo nie powstały wiadukty i zamiast tego mamy kolizyjne przejazdy kolejowe.
Skąd pytanie. Nie jestem z konkurencji. Tylko chodzi o to, aby z tymi pojazdami nie było jak z autobusami szynowymi z PESY, do których jakości wykonania (woda lecząca do środka, niewydolna klimatyzacja) jak i awaryjności można mieć zastrzeżenia.