Zdaniem ratowników grzechem było dotychczasowe niewykorzystywanie wiedzy i umiejętności dla dobra potencjalnych pacjentów. Jak powiedział w porannej rozmowie Radia Merkury rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu Robert Judek - nowe przepisy to przede wszystkim większe bezpieczeństwo dla tych, którym trzeba ratować życie.
- Możemy wdrożyć leczenie elektrostymulacją i kardiowersją, czego do tej pory nie mogliśmy - tłumaczy R. Judek. - Pacjent z problemami serca i w złym stanie będzie mógł otrzymać pomoc natychmiastowo, a w sytuacji gdy o zdrowiu i życia decydują niejednokrotnie minuty, to bardzo ważne.
Zmiany w przepisach umożliwią ratownikom medycznym pracę nie tylko w karetkach i szpitalach ale też m.in. w ratownictwie górskim, na lotniskach, w transporcie sanitarnym czy w izbach wytrzeźwień. To dla dyrektorów tych jednostek spore ułatwienie w zatrudnianiu nowej kadry, bo zarówno lekarzy jak i pielęgniarek na rynku pracy w Polsce jest coraz mniej - mówi Robert Judek z poznańskiego pogotowia.
- Nie mamy zastępować pielęgniarek, ale z nimi współpracować przede wszystkim dla dobra pacjentów - dodaje R. Judek.
Każdego dnia 23 zespoły ratownictwa medycznego pracującego w wojewódzkiej stacji w Poznaniu wyjeżdżają do pacjentów nawet 250 razy. Poznańskie pogotowie ma pod swoją opieką 1 milion 230 tysięcy mieszkańców. Jak podkreślają ratownicy, znaczna część wyjazdów nie powinna mieć miejsca, bo wielu ludzi traktuje pogotowie ratunkowe np. jak bezpłatny transport do szpitala.
Zdarzały się też prośby do ratowników o zrobienie kanapek lub ktoś wzywał karetkę dla żartu, by sprawdzić jak szybko zespół ratowników dotrze na miejsce. Dlatego ratownicy rozpoczęli wizyty w szkołach i przedszkolach, by uświadamiać najmłodszych kiedy i w jakich sytuacjach konieczne jest wezwanie karetki a kiedy trzeba korzystać z porad lekarza rodzinnego czy pomocy doraźnej.
Joanna Kardasz-Dyc/jb