Marlena Ch. - oskarżona o wyprowadzenie z kasy uczelni prawie miliona złotych - przyznała się do winy. Zaproponowała też dla siebie wyrok: dwóch lat więzienia w zawieszeniu i grzywnę.
Prokurator przez dwie godziny odczytywał akt oskarżenia. Wymieniał każdą z ponad 200 fikcyjnych faktur. - Będąc dyrektorem biura rektora Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu wystawiała dokumenty na usługi, dostawy i roboty budowlane z góry wiedząc, że nie zostaną dostarczone i zrealizowane - powiedział.
Marlena Ch. w połowie 2013 roku została zwolniona z uczelni. Doniesienie do prokuratury złożył rektor. Jak mówi, gdy sprawa wyszła na jaw, był w szoku. - Pani Marlena pracowała przede mną z pięcioma rektorami. 35 lat pracy, otrzymywała nagrody i wyróżnienia - mówi prof. Marian Gorynia. - Już wpłaciła uczelni ponad 60 tys. na poczet naprawienia tej szkody i zadeklarowała dalsze wpłaty - mówi.
Razem z Marleną Ch. prokuratura oskarżyła czterech przedsiębiorców, którzy mieli wystawiać fikcyjne faktury. Dwóch - podobnie, jak główna oskarżona przyznało się do winy i zaproponowało dla siebie karę. Solidarnie będą musieli zwrócić pieniądze uczelni. W przypadku tej trójki oskarżonych wyrok może zapaść już na kolejnej rozprawie. Proces dwójki pozostałych przedsiębiorców będzie się toczył oddzielnie.