Sąd ponad godzinę uzasadniał wyrok, szczegółowo odnosząc się do argumentów obrońców lekarki. Niemal wszystkie odrzucił. Sędzia Bożena Ziółkowska mówiła, że lekarka przecinając jajowody pozbawiła Wiolettę Szwak szansy na urodzenie kolejnego dziecka.
Podczas pierwszego procesu lekarka tłumaczyła, że wysterylizowała Wiolettę Szwak, bo kolejna ciąża zagażała jej życiu. Wcześniej kobieta urodziła ośmioro dzieci. Pełnomocnik Wioletty Szwak mecenas Małgorzata Heller-Kaczmarska po wyjściu z sali rozpraw powiedziała, że wygrała prawda. "To sygnał dla wszystkich pacjentów, natomiast dla pokrzywdzonej otwiera się droga do domagania się roszczeń cywilnych" - dodała pani adwokat.
Wioletty Szwak, lekarki i jej obrońców nie było w sądzie podczas ogłaszania wyroku.
W tej sprawie prokuratura umorzyła śledztwo. Sprawa trafiła do sądu dopiero po napisaniu prywatnego aktu oskarżenia. Pełnomocnik Wiotetty Szwak zażądała 10 tysięcy złotych, ale ten wniosek sąd odrzucił. O rodzinie Szwaków ze wsi koło Wronek zrobiło się głośno, kiedy zabrano im kilkumiesięczną córkę - Różę. Powodem miała być niezaradność życiowa rodziców. Dziewczynka w końcu wróciła do domu, a do sterylizacji kobiety doszło właśnie podczas porodu Róży.
Pani Justyna S. za opublikowanie przez gazetę zdjęcia z plaży dostała 80 tys. odszkodowania.
Takie małe porównanie.