NA ANTENIE: Rock pod flagą południa
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Skłusowali 40 kilogramów ryb

Publikacja: 07.11.2016 g.20:39  Aktualizacja: 08.11.2016 g.12:57 Andrzej Ciborski
Poznań
Rybnych kłusowników złapali policjanci z Sierakowa w zachodniej Wielkopolsce.
skłusowane ryby w pontonie - Policja Międzychód
/ Fot. Policja Międzychód

Do kontroli drogowej zatrzymali w weekend osobowego Forda. Z wnętrza samochodu unosiła się charakterystyczna woń. Okazało się, że w bagażniku są sieci rybackie i 40 kg świeżo złowionych ryb. Podczas przesłuchania wyszło na jaw, że kłusownicy łowili w Jeziorze Kostrzynek w gminie Chrzypsko Wielkie.

Teraz dwaj mieszkańcy Sierakowa (57 i 59 lat) odpowiedzą przed sądem. Za kłusownictwo rybne grozi im minimalnie grzywna, a maksymalnie dwa lata więzienia. Jeśli jednak sąd uzna, że była to kradzież - wówczas grozi im nawet pięcioletnia odsiadka.

ac/szym

http://radiopoznan.fm/n/TYT6KK
KOMENTARZE 5
Wiesław 09.11.2016 godz. 10:14
Internet to potężna broń i jeżeli tylko wykażemy trochę inicjatywy to znajdziemy wyjaśnienie dlaczego od roku nie ujawniono truciciela ryb w Warcie. Prawdę mówiąc po tym co wyszukałem śmiem wątpić czy kiedykolwiek opinia publiczna usłyszy oficjalnie jego nazwę i truciciel zostanie należycie ukarany, zwłaszcza z właścicielem firmy na czele!
Poniżej kilka cytatów wyszukanych w internetowych artykułach w których nikt nie podaje (ze strachu) nazwy firmy truciciela, jednak wszyscy wiedzą kto za tym stoi a co najważniejsze są na to niezbite dowody jak również na inne skażenia terenu przez tą firmę. Tak czy siak, nie stanowi trudności odnalezienie nazwy tej firmy.
Dużo do czytania, ale myślę że warto.

Cytat nr 1 (źródło, wolnemedia.net) art. z dnia 10.12.2015r
"...Podczas śledztwa policjanci wytypowali kilka firm, które używają chemikaliów podobnych do znalezionych w wodzie. Lista została w końcu ograniczona do kilku podmiotów gospodarczych. Przełomem było skierowanie do pracy nurka, który odnalazł nielegalnie wprowadzoną do koryta rzeki rurę kanalizacyjną. Okazało się, że spuszczenie transflutryny do wody było zaplanowaną akcją. Przypuszczalnie przedsiębiorca chciał oszczędzić na utylizacji odpadów.
„To nie zakończy się jednak mandatem. Mieliśmy już do czynienia wcześniej ze skargami na tę firmę (dop. o tym fakcie niżej w cyt nr 2). W związku z tym nie będzie to niska kara, może sięgnąć nawet miliona złotych. Mówimy tu o popełnieniu przestępstwa na środowisku. Było to celowe działanie, wskutek którego wylano ogromną ilość toksycznej substancji do rzeki, w wyniku czego posnęło wiele ton ryb. A w związku z tym kara nie może być niska” – dodaje Hanna Kończal, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Śledczy nie zdradzili jeszcze nazwy przedsiębiorstwa, które zdewastowało rzeczny ekosystem. „Przed nami jednak silny przeciwnik i też skala problemu jest bardzo poważna. Z czymś takim nie spotkaliśmy się od 20 lat” – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji."

Cytat nr 2 (źródło, epoznan.pl) art. z dnia 04.11.2014r
"...Stowarzyszenie Len twierdzi, że firma produkująca środki owadobójcze działająca na terenie gminy Murowana Goślina zakopuje chemiczne odpady na polu. Na potwierdzenie pokazuje zdjęcia przesłane na adres stowarzyszenia przez anonimowego mieszkańca. Wykonano je pod koniec września.Sprawą zainteresowali się urzędnicy. - Jeżeli do tego doszło, a wszystko wskazuje na to, że tak, byłaby to recydywa - mówi Tomasz Łęcki, burmistrz Murowanej Gośliny. - Kilka lat temu stowarzyszenie Ćma powiadomiło nas o podobnym procederze dostarczając zdjęcia. Wówczas firma została przyłapana i potwierdzono ten fakt. Były konsekwencje, ale to domena Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska - dodaje.
WIOŚ ponownie zajmie się sprawą. Podczas badań wykonanych trzy lata temu okazało się, że gleba ma w znacznym stopniu zmieniony skład chemiczny. Od pewnego czasu znane są plany zakładające, że firma przeniesie się z Murowanej Gośliny w sąsiedztwo Kicina."

Cytat nr 3 (źródło, epoznan.pl) art. z dnia 14.12.2015r
"... Urzędnicy zapowiadali, że postępowanie w tej sprawie zakończy się do końca tygodnia. W poniedziałek odbył się natomiast briefing z udziałem wojewody oraz przedstawicielki Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska - Ustalenia z kontroli pozwoliły wyeliminować z listy potencjalnych sprawców skażenia wody 3 z 4 wytypowanych podmiotów. W piątek 11 grudnia zakończono działania kontrolne w stosunku do firmy, której postawiono zarzut wprowadzenia do rzeki Warty substancji chemicznych o działaniu biobójczym, czego skutkiem było masowe śnięcie ryb. Firma, wobec której postawiono zarzuty, odmówiła podpisania protokołów pokontrolnych - informuje biuro prasowe Urzędu Wojewódzkiego. Zarzuty postawiono firmie na podstawie obecności transflutryny na terenie jednego z zakładów firmy, udowodnionej możliwości wprowadzenia substancji do Warty za pośrednictwem kanalizacji deszczowej z terenu zakładu, a także obecności transflutryny w zbadanych rybach.
Oskarżona firma odmówiła podpisania pokontrolnych protokołów, a to oznacza, że nie przyznaje się do winy. W tej chwili firma ma siedem dni na złożenie odwołania, a następnie WIOŚ będzie miał miesiąc na jego rozpatrzenie."

Cytat nr 4 (źródło, Głos Wlkp) art. z dnia 28.05.2016r
"...Na podstawie przeprowadzonych kontroli inspektorat wytypował jedną firmę, której przedstawił protokoły pokontrolne i postawił jednoznaczny zarzut zatrucia Warty. Mimo tych wszystkich działań, żaden z organów nie chce podać nazwy firmy, której sprawa dotyczy i wokół której prowadzone są czynności wyjaśniające katastrofę ekologiczną w Warcie. Dlaczego?
Mówiąc szczerze, nie rozumiem takiego postępowania - mówi mecenas Jacek Masiota, którego kancelaria reprezentowała mieszkańców Kicina w walce z insektobójczą firmą. - To jedna z firm, których jest kilkadziesiąt w Poznaniu. Oczywiście prokuratura nie stawia zarzutów firmie, a konkretnym osobom, dlatego nie musi ujawniać, dla kogo podejrzani pracują. Natomiast Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej, powinien wskazać przeciwko komu, jakiej jednostce, prowadzone jest postępowanie administracyjne i wobec kogo zakończyły się działania kontrolne - wskazuje prawnik."

Cytat nr 5 (źródło, epoznan.pl) art z dnia 07.11.2015r
"...Wiadomo było od początku, że do wycieku doszło na wysokości mostu Lecha, przed nim nie natrafiono na padnięte ryby, za mostem Lecha w kierunku Obornik, cała Warta była martwa. Rybacy wyłowili około 2,5 tony śniętych ryb, szacowali że przynajmniej 3 razy tyle martwych ryb spłynęło dalej nurtem rzeki. Dlaczego akurat 3 razy tyle, a nie 5 razy tyle czy 10 razy tyle nikt nie potrafił wyjaśnić. Substancja, która zatruła ryby działała piorunująco i była niezwykle toksyczna. Ginęły nie tylko ryby, ale także nadrzeczna roślinność, a nawet gryzonie i ptaki. Wzdłuż rzeki napotykało się padłe czaple, kruki, lisy, sarny a nawet dziki, które zatruły się zjadając zatrute ryby. Pomimo tego nie został wprowadzany stan pogotowia, alarmu, nie zabroniono ludziom zbliżania się do rzeki, sprawa była bagatelizowana.
Władze Poznania kompletnie nie interesują się sprawą. Ani prezydent Jacek Jaśkowiak, ani jego zastępcy Mariusz Wiśniewski i Maciej Wudarski, którzy zawsze promowali się jako ludzie wrażliwi na problemy miasta i nie cierpią na nadmiar pracy, nie zajmują się wcale sprawą. Przypomnieć warto, że wszyscy ci „Trzej Panowie z Magistratu” od ponad roku wciąż opowiadają o Warcie, o tym jak ona jest ważna dla miasta, jaką to zbrodnią było odwrócenie się miasta od rzeki, sprzątają nadwarciańskie łąki, pływają łódką po Warcie, zezwalają na picie alkoholu nad rzeka, żeby ją „ożywić”. Gdy jednak rzeka zostaje – nie w przenośni ale jak najbardziej poważnie – na śmierć zatruta, żaden z prezydentów Poznania się tym nie interesuje, żaden tego nie zauważa. Kunktatorstwo polityczne tych panów jest porażające i odrażające.
Oczywiście znacznie ładniej wychodzi się na fotografiach, gdzie za tło służą zielone nabrzeża, a promienie słońca połyskują na tafli wody. Zdjęcie prezydenta z setkami śniętych, zatrutych, barbarzyńsko zamordowanych, rozkładających się ryb oraz ptaków nad rzeką, są znacznie mniej ładne. Panowie zapomnieli jednak, że wybrani zostali nie dla ich zniewalającej urody, ale po to żeby reprezentowali nasze interesy, żeby bronili nas, gdy jesteśmy zatruwani, gdy ekosystem naszej rzeki jest niszczony. Gdyby chodziło o fotogenicznych kandydatów, to pani Izabella Łukomska-Pyżalska pozostawiłaby ich daleko w pobitym polu. Jesteśmy zresztą przekonani, że pani Pyżalska zachowałaby się o niebo bardziej przyzwoicie niż Jaśkowiak i koledzy, zaangażowała by się osobiście w wyjaśnienie tej sprawy. Ma ona bowiem sześcioro dzieci, na których przyszłości jej zależy, a ponadto jest bardzo zamożną kobietą, a dzięki temu stać ją na niezależność od lokalnych powiązań."

Zapewne od dawna domyślacie się kto może stać za notorycznym truciem środowiska, wiec sprawdźcie w KRS kto zarządza firmą i poczytajcie o powiązaniach tych szlachetnych ludzi. Media co jakiś czas przypominają nam o sprawie i dobrze, jednak wciąż odnoszę wrażenie, że jeżeli jakimś cudem dojdzie do wyroku, to za czyn odpowiedzą personalnie cztery kolejne małe rybki - płotki, a może kozły ofiarne, a ładnie mówiąc nieodpowiedzialni nowi pracownicy, którzy nieświadomie, albo przypadkowo wylali coś do kanalizy, którą przypadkiem ktoś nieświadomie zamontował i poprowadził do Warty. Ale zapewne nie będą to już dziki!!!

Kornik 08.11.2016 godz. 13:25
W rejonie Sierakowa jest sporo gospodarstw rybnych, jeśli któreś z nich dzierżawi Jezioro Kostrzynek, to łowić w nim można tylko za zgodą dzierżawcy.... I najprawdopodobniej - skoro zostały postawione zarzuty - takiej zgody nie było. To raz. Ale dwa wydaje się ciekawsze - napisał o tym Wiesław i nie będę tego powtarzał. Przeczytajcie jego wpis :)
Wiesław 08.11.2016 godz. 09:45
Nie pochwalam kłusownictwa, jednak ci panowie zrobili to prawdopodobnie w celu podreperowania rodzinnego budżetu a ryby te zapewne zostałyby zjedzone przez głodnych ludzi. Czy okradli konkretne osoby? Nie sądzę, gdyż ryby wyłowili z jeziora i to przy pomocy sieci a nie np prądem. I cała awantura o co? Otóż o 40kg ryb, kiedy tymczasem rok temu w Warcie bezsensownie zatruto, zmarnowano oraz zutylizowano kilka ton ryb i nadal opinia publiczna nie poznała sprawcy, nadal nikogo nie ukarano!!! Zastanawia mnie jeszcze, czy poniesiona teoretyczna jak dotąd kara, za zatrucie kilku ton ryb będzie wprost proporcjonalna do kary jaką poniosą ci ludzie?
Ponadto, rok temu spuszczono do Warty szkodliwe substancje chemiczne i skażono środowisko, co samo w sobie już jest zabronione i karalne!

Dla przypomnienia poniżej internetowy cytat z dnia 14.11.2015r.
"Dwa tygodnie temu w rzece Warcie zauważono nadspodziewanie dużą liczbę śniętych ryb. W sumie z wody wyłowiono ich ponad trzy tony, ale nikt nie ma wątpliwości, że musiało ich zginąć przynajmniej kilka razy tyle. Zdaniem przedstawicieli Polskiego Związku Wędkarskiego przywrócenie stanu zarybienia rzeki sprzed katastrofy może potrwać nawet kilkanaście lat.

Początkowo pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska nie byli w stanie ustalić, co zatruło ryby. Kolejne testy na obecność w wodzie określonych substancji dawały wynik negatywny. Kontrole poszczególnych zakładów przemysłowych także nie dawały początkowo efektów. Aż w końcu natrafiono na trop właśnie w jednej z firm.

W miniony piątek udało nam się zdobyć ostateczny dowód, ale dopóki kontrola się nie zakończy, nie podajemy informacji o jaki zakład chodzi – mówi Wirtualnej Polsce Hanna Kończal, wicedyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Poznaniu."

Jak śmiem przypuszczać, kontrola się zakończyła skoro minął już rok, jednak opinia publiczna nadal nie usłyszała kto zatruł rzekę i nadal nikt nie został ukarany. Czyżby ktoś czekał na wyciszenie sprawy, zapomnienie i jak zwykle zamiecenie pod dywan???

obywatel AAM 08.11.2016 godz. 07:56
wydaje mi się że złapali w sieci. Co to znaczy skłusowali? Wzięli po prostu sprawy w swoje ręce.
hetman 08.11.2016 godz. 07:41
zastanawiam się czy istnieje w języku polskim slowo " skłusowali"