Treść dyktanda była nie tylko usiana pułapkami ortograficznymi ale też lokalnie zaangażowana: "Nie jeden, ba- nawet kilku niby-historyków nadaremnie próbuje tworzyć świeże hipotezy na rzecz umniejszenia roli naszej metropolii. "
Autor dyktanda nawiązał do sporu o stolicę bo to polonista a zarazem zastępca prezydenta Gniezna Czesław Kruczek który mówi że: "autor musi wyczuwać puls tego miasta i miejsca w którym żyje. Wydaje mi się, że udało mi się uchwycić emocje gnieźnian".
Emocji rzeczywiście nie brakowało - dorośli ludzie, którzy pisali dyktando przyznali, że się mocno denerwowali bo pierwszy raz po latach znów piszą dyktando. Jedna z farmaceutek przyznała się, że ręka jej drżała i dlatego pisała bardzo krzywo choć maturę zdawała 50 lat temu.
Na szczęście nie było niedostatecznych a najlepsi dostali w nagrodę pióro ze złotą stalówką od prezydenta Gniezna.