Przybywa miejsc i wydłuża się lista leków sprzedawanych na stacjach benzynowych, w drogeriach czy sklepach spożywczych. - To niebezpieczne - mówią farmaceuci i biją na alarm. Kontrola punktów pozaaptecznej sprzedaży leków jest dziś praktycznie niemożliwa. Za mało kontrolerów czy za dużo leków poza aptekami? Czy sprzedaż pozaapteczna powinna zostać ograniczona? Czy bez wątpliwości kupują Państwo lek przeciwbólowy w drogerii? Czy przy tej ogromnej liczbie aptek, leki w sklepach i kioskach są w ogóle potrzebne?
Czy leki na gorączkę, ból
głowy i gardła znikną z kiosków, sklepów i stacji benzynowych? Z zapowiedzi Ministerstwa Zdrowia wynika, że lista specyfików dopuszczonych do obrotu poza
aptekami, zostanie poważnie ograniczona. Czy
to dobry pomysł? Szefowa Wielkopolskiej Izby Aptekarskiej, Alina Górecka
mówi, że środowisko farmaceutów od wielu lat czeka na taką decyzję.
- lekarstwa to zakupy pod szczególnym nadzorem -
przeterminowane, źle przechowywane mogą być po prostu groźne
Środowisko aptekarskie od dawna zwraca uwagę na problem, jakim jest brak odpowiedniego nadzoru nad obrotem lekami poza aptekami. Specyfiki sprzedawane na stacjach benzynowych czy w kioskach są tak naprawdę poza wszelką kontrolą. 350 tysięcy sklepów, kiosków i stacji, gdzie nie licząc aptek, można kupić niektóre leki - właściwie poza kontrolą. Może 120 inspektorów nadzoru to jednak za mało? Może zamiast likwidować sprzedaż pozaapteczną, trzeba zwiększyć kontrolę?
Skąd pomysł na ograniczenie sprzedaży leków poza aptekami? Ministerstwo odpowiada, że z troski o nasze zdrowie. Jak wynika z badań, Polacy spośród wszystkich krajów Europy, zażywają najwięcej środków przeciwbólowych. Poza Polską, nigdzie też nie można kupić aż tylu leków bez recepty.
Jeżeli ministerstwo zrealizuje swoje plany nie oznacza to, że leki będzie można kupić tylko w aptekach. Jeśli kierowca z silnym bólem głowy podjedzie na stację benzynową, będzie mógł kupić lek przeciwbólowy. Z tym, że opakowanie będzie zawierać dwie, maksymalnie cztery tabletki. Całkowity zakaz sprzedaży leków np. na stacjach benzynowych byłby zbyt restrykcyjny.
Ministerstwo Zdrowia planuje ograniczenie dostępu do leków poza aptekami. Dziś rośnie i liczba takich placówek, sklepów, drogerii i rośnie liczba leków dopuszczonych do sprzedaży pozaaptecznej. To także konsekwencja pewnego poluzowania przepisów, które sprawiły, ze rynek obrotu lekami wymknął się spod kontroli.
Ograniczenie sprzedaży leków poza aptekami to jeden z elementów walki z pewną swobodą i bezmyślnością w ich kupowaniu i przede wszystkim zażywaniu. Handel poza aptekami ma się dlatego tak dobrze, bo Polacy bardzo często zamiast zapisywać się w kolejkę do lekarza, leczą się na własną rękę. Do tego dochodzi reklama, która złudnie obiecuje, że konkretny specyfik na pewno nam pomoże. Tymczasem leki i suplementy diety - to towary, które mogą pomóc i mogą zaszkodzić - warto z reklam pamiętać przede wszystkim końcowe zdania - "przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą".
http://www.rynekzdrowia.pl/Farmacja/Co-za-duzo-to-niezdrowo-Nadmiar-lekow-szkodzi-szczegolnie-seniorom,158787,6,1.html
Natomiast byłam w sytuacji kiedy chciałam w ramach przysługi kupić leki starszej osobie ( bez recepty za to szeroko reklamowane) i dopiero Pani farmaceutka uświadomiła mi że kupuję dwa różne leki o tym samym składzie, których przedawkowanie spowoduje opłakane skutki. W sklepie nikt nie zwróciłby uwagi. Niestety często warto sprawdzić jak seniorzy stosują posiadane leki, ponieważ często bardziej wierzą reklamie niż lekarzowi, który nie potrafi tak skutecznie 'sprzedać' zaleconego leku.
Podoba mi się pomysł na mniejsze opakowania. Przydałyby się w aptekach, gdyż często kupuje się drogie opakowanie leków (czasem lekarz zaleca kupić 2 opakowania), a zażyje się tylko jedną lub 2 tabletki, bo uczulenie, bo skutki uboczne, więc resztę można jedynie wyrzucić w niektórych aptekach.