Miasto spisało listę wszystkich usterek i liczy, że firma budująca stadion usunie je jeszcze w ramach gwarancji.
36 miesięcy - tyle wykonawca dał gwarancji. "Na liście usterek są bardzo różne rzeczy" - mówi Maciej Mielęcki z Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji.
Problem w tym, że firm, które budowały stadion już nie ma. Do odpowiedzialności poczuwają się spółki z tej samej grupy kapitałowej. Ale pewności, że usuną wszystkie usterki w ramach gwarancji nie ma.
Ta gwarancja to polisa, z której w ostateczności miasto może jeszcze skorzystać. Przy tak dużych inwestycjach kupowane są ubezpieczenia właśnie na takie wypadki. Jeżeli ubezpieczyciel nie będzie poczuwał się do odpowiedzialności, to wtedy zostaje trzecia droga, czyli szukanie na to pieniędzy w miejskiej kasie.
Na głupią niszczarkę do dokumentów są dwa lata (można żądać nową, gdy się zepsuje, bo towar niezgodny z umową).