Twierdzą, że strażnicy notorycznie zakładają blokady na koła ich samochodów. W ten sposób mają wykorzystywać fakt, że szpitalny parking jest częściowo zamknięty z powodu remontu.
Wielu rodziców nie może wjechać do środka i zostawia auta na chodniku, w miejscu gdzie jest zakaz parkowania. Do straży dzwonią ludzie, którzy skarżą się na auta zostawione na chodniku przy szpitalu. Tymczasem zdaniem rzecznika straży miejskiej na otwartej części przyszpitalnej parkingu jest wystarczająco dużo miejsca. W poniedziałkowe południe było tam jednak pełno aut. Można było wjechać do środka, ale znalezienie wolnego miejsca graniczyło z cudem.
Część część parkingu przy samym szpitalu będzie jeszcze zamknięta przez siedem miesięcy. Kto ma rację w tym sporze? Na Szpitalnej przy szpitalu był Adam Michalkiewicz. (posłuchaj)