"Oni byli w naszym wieku, musimy o tym strasznym wydarzeniu ciągle pamiętać" - mówi Remigiusz Stępak z Niezależnego Zrzeszenia Studentów UAM. Studenci przeszli potem m.in na Plac Wolności i ulicę Półwiejską. "Pamiętamy nie tylko o tym, co stało się na placu Tiananmen. Barbarzyństwo w Chinach trwa nadal" - mówi Marcin Janasik z Fundacji Przebudzenie.
4 czerwca 1989 roku komunistyczne władze Chin wydały rozkaz spacyfikowania protestujących studentów i robotników. Demonstranci domagali się wolności słowa, walki z korupcją i demokracji. Chińskie wojsko rozjechało protestujących czołgami i rozstrzelało. Liczba ofiar nigdy nie została ujawniona, Czerwony Krzyż mówi jednak o blisko 3 tysiącach zamordowanych.