Na początek sprawdzimy co dzieje się w Poznaniu. Urzędnicy zafundowali nam absurdalną sytuację - właściwie żadna ze szkół nie może być pewna swojego losu. Wiadomo, że największe zmiany czekają gimnazja. Ale ile i które czeka reorganizacja - jeszcze nie wiadomo. Urzędnicy nie przygotowali żadnych kryteriów, chociaż podobno mają jakieś warianty. Na razie trwa typowanie szkół, które mogłyby zniknąć. Miasto chce na tych zmianach zaoszczędzić na początek 5 milionów złotych. Andrzej Tomczak, dyrektor Wydziału Oświaty Urzędu Miasta, nie potwierdza żadnych informacji. Mówi, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły.
W poznańskich szkołach panuje chaos i niepewność. Dyrektorzy, nauczyciele, rodzice i uczniowie szykuję się do walki. Każdy z zaangażowanych w życie szkoły ma przeczucie, że jeśli nie przygotuje się dobrej obrony, placówka upadnie. Reporter Radia Merkury odwiedzi Gimnazjum numer 6 na os. Przyjaźni. To szkoła, w której rodzice i nauczyciele już zjednoczyli się w "działaniach obronnych". Pojawiła się bowiem informacja, że może ono zostać przeniesione do gimnazjum numer 8.
W Poznaniu na utrzymanie szkół wydaje się 760 milionów rocznie - to prawie jedna trzecia budżetu miasta. W ubiegłym roku miasto dopłacało do rządowej subwencji na jednego ucznia 2837 złotych - w sumie 217 milionów złotych. W tym roku to już 3137, czyli w sumie 242,5 miliony złotych - kwoty, które działają na wyobraźnię. Na reorganizacji szkół Poznań ma zaoszczędzić na początek 5 milionów. Czy samorządy powinny ciąć szkolne wydatki? Jak można zaoszczędzić na szkołach? Czy zmiany w sieciach szkół ze względu na demografię - a konkretnie niż demograficzny - to konieczność? Czy można powiedzieć, że samorządy, likwidując szkoły, prowadzą politykę krótkowzroczną? Zamykanie szkół to nie tylko problem dużych miast. Poważny problem mają małe, wiejskie szkoły, na które gminy po poprostu nie stać. W Gminie Ujście - w północnej Wielkopolsce - niepewna przyszłość dotyczy dwóch małych szkół - w Mirosławiu Ujskim oraz Nowej Wsi Ujskiej.
Zajrzeliśmy też do Środy Wielkopolskiej. Tamtejszy samorząd, szukając oszczędności w oświacie, postanowił zlikwidować gimnazjum nr 2. Sytuacja jest o tyle dziwna, że zdobyło ono w mieście wysoką renomę. Nierzadko było tak, że rodzice przemeldowywali swoje dzieci do dziadków, wujków czy cioć, aby znalazły się one w obwodzie szkolnym tego właśnie gimnazjum. I oto ta szkoła - w tym roku skończy żywot.
Wróćmy do Poznania. Co czeka uczniów, rodziców, nauczycieli i dyrektorów w stolicy regionu? Według nieoficjalnych planów i doniesień medialnych zlikwidowany ma być Zespół Szkół Chemicznych przy ul. Starołęckiej, gimnazjum numer 42 na Wildzie, Zespół Szkół Geodezyjno-Drogowych miałby zostać połączony z gimnazjum numer 57. Połączone mają być też gimnazja numer 6 i 8. Gimnazjum Nr 44 ma być przeniesione do Zespołu Szkół Mechanicznych przy ul. Świerkowej. Tam o tyle problem jest poważny, że rodzice gimnazjalistów alarmują i zwracają uwagę, że ich dzieci uczyłyby się razem z dorosłymi, pełnoletnimi - co kiedyś reforma szkolna wykluczała
W tej szkole obecnie uczy się około 250 uczniów w 9 oddziałach. Gimnazjum mieści się w budynku, w którym mieści się jeszcze szkoła podstawowa i przedszkole, które nie są zagrożone likwidacją ani przeniesieniem. Rodzice nie rozumieją dlaczego gimnazjum musi być przeniesione. Pytają też dlaczego o takich planach dowiadują się z prasy. Jak mówią rodzice, likwidacją zagrożone są wszystkie okoliczne gimnazja na Świerczewie. Gdzie mają się uczyć gimnazjaliści? Zaniepokojona planami miasta jest też Rada Osiedla.
Problem jest też na Grunwaldzie i Górczynie. Bo, przy okazji zmian w sieci gimnazjalnej, miejscy urzędnicy chcieliby znaleźć nowy gmach dla Liceum Ogólnokształcącego nr 8. Jak wiadomo, obecny budynek przy ul. Głogowskiej należy do Kościoła, a miasto nie chce płacić za jego wynajem. Planowano nowy gmach dla "Ósemki", no ale zdaniem urzędników - lepiej zamknąć inną szkołę, by znaleźć miejsce dla tego zasłużonego liceum. Padło na dwie placówki - gimnazjum numer 54 na osiedlu Kopernika i gimnazjum numer 50 przy ul. Ściegiennego. Obie szkoły są zagrożone, w obu szkołach trwają protesty.
W środę wieczorem spotykają się rodzice i uczniowie na osiedlu Kopernika. To nie koniec naszej dyskusji. W czwartek naszym gościem o 12.20 będzie prezydent Ryszard Grobelny, którego zapytamy o planowane zmiany w sieci szkół. Natomiast o godz. 13.30, w Sali Sesyjnej Urzędu Miasta, odbędzie się posiedzenie Komisji Oświaty i Wychowania. Na posiedzeniu na pewno będzie gorąco. A co o planowanych zmianach w sieci szkół sądzą Nasi Słuchacze? Zamykać szkoły i przenosić uczniów z jednej placówki do drugiej? Jak będą się czuły dzieci, które w połowie nauki, będą musiały zmienić szkołę, nauczycieli, a może także kolegów? Zapraszamy do dyskusji na antenie i w internecie.
Najprościej pojechać po najsłabszych (dzieciach). A samemu ciężko opuścić ciepłą posadkę. DARMOZJADY. Ich by tak wyrwać z ciepłych pieleszy, a nie dzieci wyrywać z korzeniami.
Chłopie. Nie lubię cwaniaków z PO, ale - jako uczciwy gość - nie mogę zgodzić się na to, aby tę formację, wyrosłą z jednego pnia z obecnym PiS, oskarżano o wszelkie zło. Skontroluj jeszcze raz tę historię 20tu lat "wolności". Niezafałszowaną. Choć...Jak już wcześniej wspomnialem. Ludzie Prawicy mają problemy z rozpoznawaniem rzeczywistości. Ale wierzę, że TOBIE SIĘ UDA!!! Pozdro.
A wg. nauczycielki jest jednym z lepszych uczniów w klasie. Muszę się wziąć więc za kształcenie syna zamiast rozwijać firmę. Teksty w czytance są trudne i dzieci nie rozumieją często co czytają lub co im ktoś czyta. A za komuny było: Ala ma kota, to jest stół, kot ma Alę itd., itp. I komu to przeszkadzało???
W swej "mądrości" niedawno dopiero przyznał rację Kopernikowi czy Galileuszowi. Poczytaj ilu uczonych musiało uciekać, lub wyrzec się swoich poglądów. Ilu zginęło. Ile setek tysięcy mądrych, a niewygodnych dla panującego kościoła, książek spłonęło na stosach. I pamiętaj, że za wrednej komuny poziom polskiego szkolnictwa był w czołówce światowej (za Japonią. Nastała "wolność" i wspaniałe rządy kościoła. Nastały rządy, będącej na usługach tegoż kościoła prawicy oraz klęczącej i tchórzliwej lewicy. Religia stała się ważnym lub bardzo ważnym przedmiotem. I co mamy? Mamy pokolenia debili i jest coraz gorzej. 40% niezdanych matur itd itp. Radio Merkury robiło audycje na ten temat. Mamy już ponad 20 lat tej "wolności" a PeŁo rządzi od kilku.
Pan Grobelny już nie jeden raz (również w kompanii z p. Frankiewiczem) okazał arogancję w stosunku do mieszkańców. A tak przy okazji jakie kompetencje ma p. Frankiewiczowa skoro i ona podejmuje decyzje w sprawie oświaty? czy takie jak jej małżonek? czyli żadne!
jest rok 1995 decydenci dowiadują się, że urodziło się w tym roku np. 30 000 dzieci w regionie - a wiedzą też, że 10 lat wcześniej rodziło się na tym terenie po 70 000 rocznie.
co można zrobić z taką wiedzą?
bardzo dużo:
przecież na 15 lat naprzód wiadomo DOKŁADNIE, jakie będzie zapotrzebowanie na ilość klas w szkołach ponadpodstawowych.
na 7 lat naprzód wiadomo DOKŁADNIE, jakie będzie zapotrzebowanie na liczbę klas w szkołach podstawowych.
na 25 lat naprzód wiadomo ile będzie młodych zakładających rodziny, czy kupujących mieszkanie - to wszystko wiadomo, bo ci ludzie już żyją i można ich policzyć - zwłaszcza w przypadku szkół, bo śmiertelność wśród dzieci, czy migracje są w granicy błędu statystycznego.
przecież decydenci miejscy mogli powiedzieć wprost np. w roku 2000: "teraz otwieramy więcej klas w szkołach średnich, ale po 2010 je NA PEWNO pozamykamy, bo już nie będą potrzebne".
albo mogli powiedzieć w 2000 roku "w latach 2003-2008 stawiamy na budowę tanich mieszkań,bo w dorosłosć wejdzie wtedy wyż demograficzny"
nie zadziałała komunikacja między władzą a obywatelami, lub nie ma planów długofalowych - w sprawach, gdzie wszystkie dane są i wszystko z góry można wyliczyć na 20 lat naprzód z dokładnością do kilku procent - nie trzeba nawet nic przewidywać, czy prognozować - wystarczy tylko interpretować sytuację istniejącą.
Poza tym łączenie szkół w sensie ich zarządzania (wspólna księgowość, wspólna administracja, jedna pensja dyrektora) ma jak najbardziej sens. Ale za tym powinna też iść zwiększona mobilność nauczycieli, którzy danego przedmiotu mogliby uczyć w ramach jednego zespołu szkół w kilku lokalizacjach.
Poza tym warto pomyśleć o przekształceniu tych placówek w niepubliczne - mogłyby one nadal pozostać bezpłatne i utrzymywane przez samorząd, ale wówczas właściciel by miał większą elastyczność związaną, której w publicznych placówkach ogranicza karta nauczyciela.