NA ANTENIE: DON'T LOSE MY NUMBER/PHIL COLLINS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Targowiska i rynki będą znikać?

Publikacja: 15.10.2014 g.12:20  Aktualizacja: 26.10.2015 g.12:48
Poznań
W Poznaniu jest działa 500 kupców i ponad 700 straganów na 18 targowiskach. Problem w tym, że kupcy wycofują się z "targowiskowej" formy handlu. Obecnie w mieście wykorzystują niewiele ponad 60 procent dostępnych powierzchni. Rynki, ryneczki i targowiska powoli pustoszeją. Zdaniem ekspertów niektóre z nich są skazane na zamknięcie. Czy można coś zrobić by ta forma handlu ocalała?
targowisko-pila - Marcin Maziarz
/ Fot. Marcin Maziarz

Naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu zbadali miejskie targowiska i ryneczki. Dzięki ich pracy możemy dowiedzieć się, które miejsca w najbliższym czasie mogą zniknąć z mapy miasta. Profesor Wiesław Ciechomski uważa, że pierwszym rynkiem, który w ciągu najbliższych lat zniknie z mapy Poznania jest "Targowisko Bema". Kupcy zajmują tam jedynie 30 procent powierzchni handlowej. Ubywa więc nie tylko klientów, ale i chętnych do sprzedawania swoich produktów.

Czy badania naukowców dają rynkom szanse na przetrwanie? Na szczęście tak, ale dla uratowania niektórych targowisk i rynków działania promocyjne będą niezbędne. Ile jest w Wielkopolsce takich miejsc, które kiedyś były targowiskami i... przestały nimi być? Które z targowisk w wielkopolskich miastach i w Poznaniu czeka likwidacja? Czy są jeszcze ryneczki, które wciąż świetnie sobie radzą?

Od kogo to zależy? Czy bardziej od klientów, czy jednak od samych kupców i sprzedawców z targowisk - od ich pomysłów na przyciągnięcie nowych i na zatrzymanie starych klientów? Dlaczego w Poznaniu nie udało się stworzyć tak żywych miejsc handlu - jak np. rynki w miastach zachodniej, a może raczej południowej Europy?

"Ktoś" powinien zmienić zasady handlowania i wprowadzić na rynki inne funkcje. Mówi się o tym od lat, ale raczej niewiele się w tej sprawie dzieje. Wydaje się, że wciąż więc najwięcej mogą zrobić sami kupcy. Nie da się ukryć, że do upadku poznańskich rynków i targowisk przyczyniły się ogromne markety i powstające jak grzyby po deszczu dyskonty. Mimo wszystko - zdaniem doktora Pawła Dobskiego, ekonomisty - najsilniejsze i najbardziej prężne rynki mają szanse przetrwania.

Z jednej strony mamy  tradycję, a z drugiej strony - nie ma się co oszukiwać, o wyborach większości klientów decyduje kryterium najniższej ceny i bliskość miejsca, w którym można się zaopatrzyć. Stąd wybór dyskontów. Tym bardziej, że te w ostatnich latach w Polsce też bardzo zaczęły się zmieniać i bardzo przybliżać się do ludzi - są za każdym rogiem!

Które rynki są skazane na likwidację? Które przetrwają? Jakie zmiany są konieczne dla ratowania i ożywiania handlu na targowiskach? Czy jest jakakolwiek szansa, by zachęcić młodsze pokolenia do kupowania na straganach? Zapraszamy do dyskusji na antenie i w internecie.

http://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 29
marika 25.10.2014 godz. 16:09
A ja kupuję na Łazarzu albo na Jerzyckim. Niestety Łazarz ma mniejszy wybór, mniej kwiatów. Świetny ryneczek jest na Wichrowym Wzgórzu- tu sa jaj od wolnej kurki i warzywa od producentów, pyry od Pana Jasia itd. Te miejsca muszą zostać!
cz'ytacz 22.10.2014 godz. 11:14
Wszystko będzie znikało !
Jestem ciekawy kiedy tak praca badawcza zniknie
a potem pojawi się tam gdzie istnieje zapotrzebowanie
na wszelakie dobra :Jak NAGRODY,RECENZJE,UŚCISKI DŁONI
PIENIĄDZE,SŁAWE I POMNIKI!
Debora 19.10.2014 godz. 19:43
Szkoda muru .
rob 19.10.2014 godz. 18:45
igo wes sie rozpedz ii w w mur
igo. 17.10.2014 godz. 20:57
Bardzo dobrze że te komunistyczne straganowe twory zginą z krajobrazu naszego .
Tam i tak kupowali tylko biedacy tak jak w biedronkach. Jedna gangrena.
A. 16.10.2014 godz. 19:58
Zachęcam do kupowiania na straganach. Pracuję na straganie i nasz towar jest świeży, ze sprawdzonego źródła, większość pochodzi od okolicznych rolników. Markety oszukują i bywają sytuacje, iż podają że dany produkt jest produktem krajowym, np pomidor a na pierwszy rzut oka widać, że nie a klienci się na to nabierają i wierzą w to, że za tak niską cenę ten produkt jest towarem lokalnym.
Łazarz 16.10.2014 godz. 16:25
Dlaczego upadają targowiska? Bo kupcom nie chce się pracować. Mimo, że mieszkam przy ryneczku Łazarskim nie zrobię na nim zakupów po pracy bo wtedy jest pusty. Tak samo w sobotę po południu czy w niedziele. Niech więc kupcy się nie dziwią, że im się nie opłaca jak w godzinach szczytu się wylegują. Ryneczki powinny być czynne nawet do 21:00.
cz'ytacz 16.10.2014 godz. 11:33
Denerwują mnie takie schematyczne wypowiedzi typu (przy zatkanych dziurkach od nosa)
"A NA ZACHODZIE JEST FAJNIEee ,BOoo TAaam STRAGANYyy I TARGOWISKAaaa
to NORMALNYyyy HANDEeeL ,a TUuu LUDZIEee MAJĄ JAKIEŚ ALUZJEeee
i NIEKUPUuuJĄ PRZY STRAGANACH"

Moda "tak jak w filmie" niejednemu wyszła bokiem i przykładów nie
muszę powielać ... .Choćby takiego jakim było jeżdżenie
kabrioletami po polskich drogach .Stosunkowo jak na Polskie Warunki
sporo było tych pojazdów .A dziś ?.Składana budka jest żadkością na drodze...
Obserwator 16.10.2014 godz. 11:02
Poznańskie targowiska np. Bema to klasyczny przykład braku synergii w działaniach różnych grup interesariuszy,
którym powinno zależeć na ich utrzymaniu - na przyzwoitym poziomie.
Wyglądają jak wyglądają, gdyż kupcy nie mają pieniędzy, zarządca podobnie, władze miasta też jakoś od lat o nich zapomniały.
Duża część klientów także już się od nich odwróciła, a niektórzy wręcz oczekują np. zbudowania tam parkingów itp.
A mogłoby być inaczej gdyby władze miasta wypracowały i wdrożyły koncepcje ich rewitalizacji.
Wolą chwalić się Starym Browarem czy "Chlebakiem", ale pozostawienie targowisk samym sobie oznacza ich marginalizację i powolny upadek.
Powyższa konstatacja jest niestety aktualna od 20 lat.
Jurek 15.10.2014 godz. 16:50
Targowiska istniały i istnieć będą.Najbardziej szkodzą im Markety ponieważ w swoim interesie prowadzą one ostrą walkę z rodzimą produkcją.Przedkładają produkty słabej jakości eksportowane z Holandii bądź z Niemiec ponieważ na nich mają zysk.Cały zachód od około 20 lat zwariował na punkcie zdrowej żywności,dokładnie takiej jak sprzedaje się na polskich targowicach.Świnie hodowane na powietrzu,bez antybiotyków,kury z wolnego wybiegu,dla nas coś normalnego dla zachodnich konsumentów jest jak z kosmosu.Markety przeciągają na swoją stronę podatnych na krótkotrwałe sukcesy urzędników,którzy zaniedbują targowice,np choćby przez brak infrastruktury ,czy bieżących remontów. Żywność przeze mnie zwana "plastykową",to żywność wyprodukowana w wielkopowierzchniowych Fabrykach Rolnych(sam widziałem jak się ją produkuje) .Mają one znikomą wartość odżywczą a wręcz często są szkodliwe.Nie ma innego kraju na świecie ,gdzie zielone rośnie wszędzie wokół nas,gdzie na targowicy rolnik spracowanymi dłońmi odmierza nam jabłka czasami z robakiem np:szara reneta,kosztela,malinówka,papierówka."Jak wiemy energia nie powstaje znikąd.Żywność to nasza energia,świnia ,która całe swoje życie nie widzi słońca jest bezwartościowym produktem energetycznym,podobnie pomidor wyrosły w szklarni na wełnie mineralnej,albo kura która nie wie jak wygląda trawa i zapomniała do czego ma nogi.Zachód ma ogromne problemy z nadwagą i chorym społeczeństwem,spożywa puste kalorie pustych produktów ,które nabijają tylko wagę,dlatego muszą oni uzupełniać dietę sztucznymi suplementami: magnezu,czy innych minerałów.Produkty dostarczane przez naszych rodzimych rolników mają to wszystko w sobie,maja witaminy i są dużo dużo zdrowsze bo są świeże,one nie jechały 1000 km w gazowanych chłodniach,albo dojrzewających kontenerach.Można by dużo gadać ,ale ja od 25 lat dokładnie oglądam i czytam z czego dany produkt jest wyprodukowany i od 25 lat zaopatruję się u małego rzeźnika,zakupy robię na targowicy u znajomych rolników i ile mogę kupuję u źródeł.Pieczemy swój chleb i kupujemy mąkę w młynie.Po prostu nie ufam marketom i dobrze na tym wychodzę i finansowo i zdrowotnie.Pozdrawiam
Krzysztof Janowski 15.10.2014 godz. 15:02
Poznańskie Targowiska posiadają wieloletnią tradycję . Stanowią miejsce codziennych zakupów dla wielu poznaninaków. Na trwałe wpisały sie w krajobraz Poznania. Mają oczywiście też i swoje problemy ale absolutnie nie mam nowy i planów likwidacji którego kolowiek z nich. Miejska Spółka Targowiska przy akceptacji Władz Miasta przygotowuje koncepcję rewitalizacji poznańskich placów dbając też o interes osób prowadzących tam handel. Jaka czeka je przyszłość najlepiej samemu się przekonać przychodząc na którykolwielk z nich przepołudniem i obserwując jak mieszkańcy Poznania dokonują tam zakupów świerzych owoców i warzyw w zdecydowanie lepszym gatunku niż oferowanych w innych miejsca.
Bazarnik 15.10.2014 godz. 14:05
Jak często mieszkańcy Poznania kupują towary na targowiskach?
Z ankietyzacji 700 Poznaniaków wynika, że codziennie (1,9%), co 2-3 dzień (6,5%). raz w tygodniu (18,9%), 2-3 razy w miesiącu (9,9%), raz w miesiącu lub rzadziej (21,7%) wcale (41,0%). Źródło: książka "Zachowania zakupowe i konsumpcyjne mieszkańców Poznania i Wielkopolski". To tak tylko gwoli wyjaśnienia nieporozumienia, że tylko 2% kupuje na rynkach miejskich. Nie zmienia to jednak faktu, że czasy świetności Łazarza, Bema, Różyca w Warszawie i wielu innych rynków minęły. Nie wiem tylko czy na pewno bezpowrotnie. Gdyby nasze konsumenckie dochody spadły o 2/3, a średnia pensja wynosiła 20 USD, jak już kiedyś było, to kto wie.
A wykluczyć się tego niestety nie da.
cz'ytacz 15.10.2014 godz. 13:39
Na wstępie muszę wyjaśnić kolejny raz iż zwłaszcza moje komentarze
pisane są na tzw TU i TERAZ (pomijając tematy mówiące o historii)

A w temacie to JA nie będę się narażał i obawiał o swój los
zwłaszcza w okresie kampanii wyborczej i po ... ,z tego powodu
że "STRAGANIARZE" nie badają rynku ,nie prowadzą statystyk,
mimo że sami dostarczają statystycznych informacji tym którzy
decydują o ich losie ... .
Wielu ze mną zgodzi się że taplanie się w błocie i śniegu
,powodowanie syndromu przemarzniętych stóp i przesadne
uczulenie na portfel ,nie należą do przyjemnych rzeczy.
Dopisałbym jeszcze kilka osobistych kwestii a takich
że starania miejscowych zmierzają do tego że jako "łobuz"
jestem przegrany wobec każdego kretyna,idioty czy debila...
Poznanski zakupoholik 15.10.2014 godz. 13:28
RYNKOWY y - ty chyba nie byles u arabow lub na wschodzie europy. - JAKI TAM SYF maja i ludzie kupuja i jedza i zyja, bo widac ze nasze rynki typu jezycki, wielkopolski, nie podobaja ci sie, bo woda wylewana pod nogi - mnie nigdy nikt nie wylal wody pod nogi ty masz pecha lub sam prowokujesz.

Rynki warzuwne w naszym mistach zmielniliy sie juz o 100% niz bylo to za komuny. Co prawda nie jest to Szwajcaria lub Holandia, ale na nasze warunki - jest OK. Tacy jak ty powoduja niechec do rynkow i tyle.

Dobrze ze takie rynki warzywno-owocowe sa i niech takie beda.


Poznanski zakupoholik
Lalamido 15.10.2014 godz. 13:26
Komu przeszkadzają rynki i targowiska w Poznaniu? Mnie nie. Może deweloperm i sprzedawczykom z placu kolegiackiego. Zlikwidować bardzo łatwo, ale co dalej? Kilkanaście lat temu liwidowaliśmy ( z vice prezydentem Frankiewiczem) w Poznaniu, żłobki, przedszkola, szkolnictwo zawodowe, szkolne stołówki. Czas pokazał, że było to złe posunięcie. Teraz reaktywacja. Oby historia po raz kolejny nie powtórzyła się z rynkami i targowiskami w Poznaniu. Jestem za ich dalszą działanością.
producent 15.10.2014 godz. 13:21
Polskie miasta robią dobrze zagranicznym sieciom handlowym dając im najlepsze lokalizacje, budując dojazdy, parkingi itp udogodnienia dla "inwestorów" a na koniec zwalniamy ich lub pozwalamy nie płacić należnych podatków. A ja jako miejscowy producent owoców i truskawek płacący wszelkie podatki w tym kraju (łącznie z lokalnymi) mam wsparcie takie, że mam problemy żeby dowieźć towar na swoje stoisko a moi klienci nie mają jak zaparkować aby zrobić zakupy. Na dokładkę wszelkie służby tego państwa (policja, straż miejska, sanepid, kontrolerzy od wag, skarbówka itd...) tylko patrzą jak mi dowalić jakiś mandat żeby mi się odechciało produkować i sprzedawać rodzime produkty. Tak trzymać !!!
Przecież ja najlepiej gdybym był na bezrobociu, a moi klienci mają kupować banany, brzoskwinie, marchewkę wyprodukowaną w innych krajach - bo na pewno te produkty są lepsze i przecież musimy dbać o zatrudnienie i zyski w innych krajach. A co będą robić wspomniane wyżej służby i urzędy oraz kto będzie płacił podatki na ich utrzymanie ? A może ktoś widział tych kontrolerów w akcji na terenie marketu ?
Osobna sprawa to dziejąca się akcja pod tytułem ucywilizujmy nasze ryneczki i budujmy zadaszenia, wiaty, hale itp. Nikt tego nie konsultuje z zainteresowanymi, a cała akcja ma głównie dać profity z tytułu wydawania pieniędzy na te bajery.
Jak znikną wkrótce ostatnie ryneczki to będzie wreszcie taka sytuacja, że polski producent nie będzie miał gdzie sprzedać swojego towaru a konsumenci nie mając wyboru będą zmuszeni kupować obce towary w zagranicznych sieciach handlowych. I o to właśnie chodzi.
Wtedy "mądrzy" Polacy będą najszczęśliwsi bo będą żyli w kraju urządzonym przez innych.
pozdrawiam
Jacek 15.10.2014 godz. 13:07
Rynki lub inaczej "targowiska" w Poznaniu byłą, są i najprawdopodobniej będą istnieć. I całe szczęście !!!
Jednak jest to pewne zachowanie tradycji w dokonywaniu zakupów, zwłaszcza warzyw, owoców, ale nie tylko. Pamiętam jak z moja mamą z końcem lat 70-tych i w latach 80-tych wybierałem się w sobotę na Rynek Wildecki. Ten zapach i smak kiszonych ogórków lub kwaszonej kapusty wówczas kupionych na rynku- coś bezcennego ! Znam ludzi którzy wyprowadzili się na poznańskie osiedla mieszkaniowe lub na peryferie Poznania , ale i tak przyjeżdżają na zakupy warzywne na Rynek Wildecki. Jak w takiej sytuacji takie rynki mogłyby zniknąć. Może tak jak KINO WILDA, gdzie obecnie jest znany dyskont z logo popularnego stawonoga z czarnymi kropkami na czerwonych skrzydełkach. I pomimo inicjatywy przywrócenia nowego neonu przypominającego istnienie kina w tym miejscu, kino już tam chyba nie zawita.
bartosz 15.10.2014 godz. 12:58
A gdzie handlować świeżymi truskawkami, grzybami itp.? Lepsze dobrze zorganizowane rynki niż np. stojące wiadra z grzybami na rogu ulicy!
Jan 15.10.2014 godz. 12:57
Panie Krzychu, jak się pracuje, to nie ma rynku. Wracając z pracy mijam puste stragany, pozostają mi markety. I bardzo je cenię.
Badania @ kabarety 15.10.2014 godz. 12:57
Krzychu
Kto to robil te KIEPSKI i MARNE badania , ze tylko 2 % kupuje na rynkach miejskich
----
Te tak zwane badania , już dawno zostały ośmieszone , przez same .....media .
Media wedle "zapotrzebowania" albo jadą z "badaniami" albo jadą po "badaniach" !
Podawanie /publikowanie "badań" jako żywo przypomina scenę z kabaretu TEY - " A dla kogo ten wywiad ? A to bez kozyry powiem pińcset......"
cz'ytacz 15.10.2014 godz. 12:54
MIASTO POZNAŃ DBA O SWÓJ STARY RYNEK aż ZANADTO
lub PRZESADNIE!
Ostatni pomysł o treści STARY RYNEK DLA PAŃ O ŁADNYCH NOGACH
mówi jasno dbałości o RYNEK i KOMFORT dla WSZYSTKICH UŻYTKOWNIKÓW
tego ZABYTKOWEGO PLACU.
Więc (Przedmówca wyrwał mi kontekst że) KOMFORT W JAKICH
DOKONUJE SIĘ ZAKUPY jest PRORYTETEM dla WIELU POTENCJALNYCH
KLIENTÓW.
Cokolwiek w Polskim Kontynentalnym Klimacie dodatkowo MARZNIĘCIE
pod STRAGANAMI nie należy do komfortowych warunków
a potem kapanie i siorpanie nosem też nie należy do
efektownych rzeczy ,
(zwłaszcza że kobieta po pięćdziesiątce nie jest już smarkulą)

Więc najpiękniejszą wersją na Polskie warunki to HALE TARGOWE
bk 15.10.2014 godz. 12:53
Rynki powinny być, bo są naturalnym miejscem handlu dla małych, "domowych" producentów (głównie żywności), którzy nie mogą sprzedawać swoich produktów w sieciach handlowych.
Krzychu -poprawiony 15.10.2014 godz. 12:52
Nie wyobrażam sobie zakupów warzyw, owocow w molochach. Kto to robil te KIEPSKIE i MARNE badania, ze tylko 2% kupuje na rynkach miejskich TEN chyba nigdy na takim rynku nie był lub był w niedziele kiedy rynki warzywne sa nieczynne lub był kiedy było – 30*C na dworze.

Robie codziennie zakupy na pozanskim rynku lazarskim, na rynku jeżyckim. Ludzi zawsze pelno. To prawda ze ludzi młodych jest tylko ze 30%, ale sa i kupuja.

Będą kiedys (na 100%) tez kupowac jak im zdrowie podupadnie z powodu kiepskiego jedzenia z molochow. Rynki warzywne sa na calym swiecie – widac to po programach kulinarnych.

Na rynku można zakupic wszystkie swieże produkty - salata, kapusta, marchewka, jabłuszka, gruszki itp. w Molochu =- markecie nigdy takich nie mieli i nie bedza mieć. Szkoda tylko ze coraz wiecej kasy trzeba placic za wynajem stoisk – to się odbija na cenach produktow.

Krzychu

robiący zakupy na rynkach miejskich - wlasnie ide na rynek lazarski po zakupy.
Lubiąca rynki 15.10.2014 godz. 12:45
Prawda jest też taka, że na Bema jest taniej niż w centrach handlowych. Byłam w Panoramie, poszłam na Bema i zobaczyłam identyczną kurtkę tańszą o 30 zł!!!
Lubiąca rynki 15.10.2014 godz. 12:41
Od dziecka chodziłam z babcią na rynek Jeżycki. Teraz będąc po 40-stce robię tam zakupy regularnie co tydzień w sobotę. Jeśli ludzie chcą parkingu koło rynku, to chyba się za bardzo rozleniwili. Przecież w latach 70- tych czy 80-tych mało kto jeździł samochodem! Prawie wszyscy chodzili pieszo bądź korzystali ze środków komunikacji miejskiej. Idę 15-18 minut na rynek i nie widzę w tym żadnego problemu. Owszem, w drodze powrotnej jestem obładowana siatkami, ale to dla mnie normalne. Nie sądzę też, żeby przez ten krótki czas warzywa czy owoce na rynku wchłonęły spaliny samochodowe. I co najważniejsze, mam większe zaufanie do wyrobów kupowanych na rynku, niż do tych w marketach.
Krzychu 15.10.2014 godz. 12:39
Kto to robił te KIEPSKIE i MARNE badania, ze tylko 2% kupuje na rynkach miejskich TEN chyba nigdy na takim rynku nie był lub był w niedziele lub był kiedy było – 30% na dworze. Robie codziennie zakupy na pozanskim rynku lazarskim, na rynku jeżyckim. Ludzi zawsze pelno

To prawda ze ludzi młodych jest tylko ze 30%, ale sa i kupuja. Będą kiedys (na 100%) tez kupowac jak im zdrowie podupadnie z powodu kiepskiego jedzenia z molochow. Rynki warzywne sa na calym swiecie – widac to po programach kulinarnych.

Na rynku można zakupic wszystkie swieże produkty - salata, kapusta, marchewka, jabłuszka, gruszki itp. w Molochu =- markecie nigdy takich nie mieli i nie bedza mieć.

Krzychu wlasnie ide na rynek lazarski po zakupy
Upierdliwa 15.10.2014 godz. 12:34
Kiedyś towar był prosto od producenta i taki byłby poszukiwany przez ekologiczne młode mamy. Teraz większość handlujących to pośrednicy z towarem z hurtowni. A z drugiej strony pracujący nie zdążą kupić przed zamknięciem targowiska - zbyt długo pracują. Kiedyś robiłam zakupy przed pracą, a zaczynałam tę pracę o godz. 7.00. Teraz dojeżdżam i o 5.00 rano na targu jeszcze nikogo nie ma. A z trzeciej strony oglądam teraz targowiska poza Polską: w określony dzień podjeżdżają samochody; ustawiają się na alei i sprzedaż trwa w najlepsze. Sposób się zmienia - wybrać należy najlepszy...
Rynkowy 15.10.2014 godz. 12:31
Ale to jest bardzo proste. Jeśli rynki się zmienią - przetrwają. Jeśli nie - będą działać tak długo, jak będą tam kupować seniorzy. Dowód: targi śniadaniowe. Ta forma rynku przyjęła się i kupują tam LUDZIE MŁODZI. Jadą na drugi koniec miasta i kupują. Ale tam są cywilizowane warunki, stoiska są ładne, nowe, nowoczesne, zwykle zadaszone. Teraz targ śniadaniowy przeniósł się pod dach, bo robi się zimno. Jak ma mnie zachęcać rynek jeżycki do kupowania zimą, gdy warzywa i owoce są przemarznięte. Chcę kupować w zadaszonej hali, gdzie nie kapie mi na głowę, gdzie sprzedawcy nie wylewają wody po kapuście pod nogi sprzedawcom itp. Rynki jeżycki, wildecki, na Pl. Wielopolskim - wyglądają okropnie - jak w najdzikszych krajach. Te worki foliowe nad głową, żeby deszcz nie padał są po prostu obrzydliwe. Rynki będą odnowione, sprzedawcy zmienią mentalność na nowszą - to przetrwają....
Michał 15.10.2014 godz. 12:27
Jestem jak najbardziej zwolennikiem rynku - zwłaszcza owocowo-warzywnego.
Mam na Wildzie blisko i w sumie prawie codziennie kupuję. Są świeże owoce i warzywa, zawsze można porozmawiać ze sprzedawcą który wie co sprzedaje. Nie wyobrażam sobie żeby miał zniknąć.
Młodych ludzi jest dużo - może we względu na bliskość Polibudy...