- Najwięcej, bo aż siedmiu, w środę. Zgłoszenia otrzymywaliśmy od rana, najpierw o jednym, potem kolejnych nieprzytomnych, młodych ludziach. Ich stan wskazywał, że użyli substancji psychoaktywnych - mówi rzecznik trzcianeckiego szpitala Marcin Michlewicz.
Większość z nich to uczniowie jednej szkoły ponadgimnazjalnej. Dyrektorka placówki powiadomiła policję. Okazało się, że młodzi ludzie dostali dopalacze od 18-letniego kolegi. Mężczyzna usłyszał zarzut nieumyślnego narażenia na bezpośrednią utratę życia lub trwałego uszczerbku na zdrowiu.
Pomocy u policjantów szukała też matka 28-letniego mieszkańca Trzcianki. W jego pokoju znalazła woreczki i fiolkę z nieznanymi substancjami. Nieprzytomny mężczyzna został znaleziony w mieszkaniu. Kilka dni wcześniej strażacy reanimowali 16-latka. Chłopak również był nieprzytomny - został znaleziony na parkingu.