Szczególnie trudna sytuacja jest w Klinice Onkologii Dziecięcej w Poznaniu. Tam w ciasnych salach z dzieci całą dobę przebywają rodzice. Lekarze dostawiają wentylatory, a dzieci, których stan na to pozwala, późne popołudnia spędzają na powietrzu. Klinika to dwa oddziały. Na jednym jest klimatyzacja, ale przy takich upałach, nie daje rady. - Pomimo ustawienia temperatury na 18 stopni, aparatura nie daje rady - mówi szef Kliniki prof. Jacek Wachowiak.
Jeszcze gorzej jest na drugim oddziale. Dlatego lekarze robią, co mogą, by chociaż trochę obniżyć temperaturę w salach. Ustawiono wentylatory, dzieci mogą spacerować pod opieką rodziców na powietrzu, na terenie szpitala. Tak będzie do końca upałów.
Sytuację - nie tylko na wakacyjne miesiące, ale na lata - poprawiłaby rozbudowa kliniki. Jej szef od lat zabiega o pieniądze na realizację gotowego już projektu. Na budowę w pełni klimatyzowanego obiektu potrzeba 30 mln złotych.