To kara za odpalenie przez kibiców Kolejorza rac podczas meczu z Jagiellonią Białystok. Władze Lecha zarzuciły wojewodzie, że za zachowanie kilkunastu osób karze kilka tysięcy kibiców. Piotr Florek odpowiada: gdyby na trybunach zapłonęło kilka rac, a służby porządkowe klubu działałyby dobrze, wszystkich odpowiedzialnych udałoby się wyłapać.
Wojewoda mógł nie karać wcale, mógł też zamknąć cały stadion. Wybrał pośrednie rozwiązanie. Decyzja Piotra Florka oznacza, że klub w ogóle nie powinien wpuścić kibiców z zamkniętej, drugiej trybuny na stadion. Ale to tylko teoria. Florek zwrócił też uwagę, że klub w ostatnich latach ukarał zakazami stadionowymi tylko 12 osób.
W ostatnich latach wojewoda cztery razy zamykał jedną trybunę stadionu przy Bułgarskiej - tak karał m.in. za odpalanie rac i antylitewski transparent. Sam jednak przyznaje, że klub nie uniemożliwiał kibicom z tak zwanego kotła wejścia na inne trybuny. (cała rozmowa poniżej)